Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#52060

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Krótka historia o tym, jak działa nasz urząd pracy.

Przyszedł czas, że musiałem znaleźć nowego pracownika, napisałem ogłoszenie i wysłałem do lokalnej gazety, dałem na internet, niestety po 2 tygodniach nikt się nie zgłosił.
Zdecydowałem się więc skorzystać z usług urzędu pracy, poszedłem do nich, poczekałem 5 godzin w kolejce i w końcu wyświetlił się mój numerek na tablicy, podreptałem do pokoju i przedstawiłem swoje wymagania dla przyszłego pracownika.

Moje wymagania były takie, młody pracownik do 30 lat, nie wymagałem żadnego doświadczenia, płaca standardowa 11 zł na godzinę + premie, do tego jak widzę że pracownik naprawdę pracuje, to z chęcią dam podwyżkę. W urzędzie kilka razy zaznaczyłem, że potrzebuję młodych i silnych pracowników, bo praca o której mowa to serwis AGD, czyli jak ktoś zakupi u nas lodówkę, to jadą do klienta i ją muszą wnieść na 3 czy 10 piętro, do tego jeśli klient sobie życzy, to zabieramy stary sprzęt. A takich kursów jest i 20 na dzień.

Jakich pracowników przysłali mi z urzędu?

Pierwsza osoba to 58-letni pan Mirek, który ma spore problemy z kręgosłupem, czyli do dźwigania się nie nadaje.

Druga osoba to Sławek, 24-letni chłopak ze sporą nadwagą, naprawdę sporą, po naszej rozmowie stwierdził że nie da rady pracować, bo samo wejście do sklepu (spora górka, naprawdę spora) zajęła mu 40 minut, mi zajmuje pieszo jakieś 5.

Trzecia osoba, pani Halina lat 50+, poważnie? Do noszenia sprzętu AGD?

Do tego przyszło kilka osób, które naprawdę poszukują pracy, ale nie dali by rady, bo noszenie sprzętu AGD jest ciężką pracą. Niestety urząd nie wziął sobie do serca tego, że potrzebuję silnych osób i przysyłali każdego bez wykształcenia czy emerytów. Niestety nikt z nich się nie nadawał, bądź przychodzili tylko po podpis.

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 662 (690)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…