Było, oj było o zachowaniu kierowców. Ale nie było o zachowaniu pań kierowców za kier... lusterkiem ;-)
Jechałam dziś bardzo uczęszczaną drogą z miasta A do miasta B. Godziny szczytu, zwężenia i milion świateł.
Zwykle (poza godzinami szczytu) udaje mi się tą trasę pokonać w 15 minut, w czasie korków zajmuje to około 30 minut, a dziś...
Wyjechałam z osiedla na wspomnianą drogę za skodą felicią na wrocławskich blatach. Trochę zaniepokoił mnie fakt, że dziewczyna siedząca za kierownicą miała malowniczo wystawiony łokieć za okno, w tejże ręce dzierżyła telefon do którego szczebiotała, a drugą ręką próbowała rozmówcy wytłumaczyć wielkość omawianej rzeczy.
Pierwsze światła: skoda się zatrzymuje, ja za nią i widzę, że podnosi (składa) tą osłonkę na szybę, która zasłania słońce (jak się to zwie? - u mnie będzie osłonka).
Zielone: osłonka w dół, spojrzenie do lusterka wstecznego, poprawienie włosów, jedynka, ruszamy... I jeszcze prawa ręka w górę w geście przeprosin, że tak długo, lewa ręka nadal z komórką i zimnym łokciem.
Drugie światła: skoda się zatrzymuje, osłonka w górę.
Zielone: osłonka w dół, lusterko, włosy, jedynka, ruszamy, gest przeprosin.
Trzecie i kolejne światła: stoimy, więc osłonka w górę.
Zielone: osłonka w dół, lusterko, włosy, jedynka, ruszamy, przeprosiny.
Któreś z kolei światła: stoimy, osłonka w górę.
Zielone: osłonka w dół, lusterko, i tu nowość - szminka! Reszta czynności bez zmian.
I to wszystko w czasie miłej pogawędki przez telefon...
Do celu zajechałam po około 45 minutach.
I szczerze? Pierwsze światła były szokiem i złością, drugie, trzecie i może nawet czwarte - niedowierzaniem i wścieklizną, piąte i kolejne były po prostu śmieszne...
Jechałam dziś bardzo uczęszczaną drogą z miasta A do miasta B. Godziny szczytu, zwężenia i milion świateł.
Zwykle (poza godzinami szczytu) udaje mi się tą trasę pokonać w 15 minut, w czasie korków zajmuje to około 30 minut, a dziś...
Wyjechałam z osiedla na wspomnianą drogę za skodą felicią na wrocławskich blatach. Trochę zaniepokoił mnie fakt, że dziewczyna siedząca za kierownicą miała malowniczo wystawiony łokieć za okno, w tejże ręce dzierżyła telefon do którego szczebiotała, a drugą ręką próbowała rozmówcy wytłumaczyć wielkość omawianej rzeczy.
Pierwsze światła: skoda się zatrzymuje, ja za nią i widzę, że podnosi (składa) tą osłonkę na szybę, która zasłania słońce (jak się to zwie? - u mnie będzie osłonka).
Zielone: osłonka w dół, spojrzenie do lusterka wstecznego, poprawienie włosów, jedynka, ruszamy... I jeszcze prawa ręka w górę w geście przeprosin, że tak długo, lewa ręka nadal z komórką i zimnym łokciem.
Drugie światła: skoda się zatrzymuje, osłonka w górę.
Zielone: osłonka w dół, lusterko, włosy, jedynka, ruszamy, gest przeprosin.
Trzecie i kolejne światła: stoimy, więc osłonka w górę.
Zielone: osłonka w dół, lusterko, włosy, jedynka, ruszamy, przeprosiny.
Któreś z kolei światła: stoimy, osłonka w górę.
Zielone: osłonka w dół, lusterko, i tu nowość - szminka! Reszta czynności bez zmian.
I to wszystko w czasie miłej pogawędki przez telefon...
Do celu zajechałam po około 45 minutach.
I szczerze? Pierwsze światła były szokiem i złością, drugie, trzecie i może nawet czwarte - niedowierzaniem i wścieklizną, piąte i kolejne były po prostu śmieszne...
jedenastka ;-)
Ocena:
390
(504)
Komentarze