Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#52279

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z czasów gdy jeszcze mieszkaliśmy na wsi i uczęszczałam do wiejskiej szkoły. Był to tzw. zespół szkół, czyli podstawówka połączona z gimnazjum. Po jednej klasie z każdego rocznika.

Miałam w klasie dziewczynę o imieniu Emilia. Była ona najpiękniejszą dziewczyną w klasie, w szkole, ba, nawet można powiedzieć że w całej wsi. Do tego była niezwykle miła, więc wszyscy ją uwielbiali. Jej jedyną wadą było to, że nie była zbyt inteligentna, z czym nie mogła pogodzić się jej matka, która uczyła matematyki w naszej szkole. Emilia miała zawsze najwyższą średnią w całej szkole... Jak ? Skoro nie była inteligentna ? Nie, to nie to co większość z was pomyślała. Jej matka wcale nie używała swoich nauczycielskich wpływów do podnoszenia jej ocen. Więc jak ? Korepetycje ! Matka Emilii pilnowała, żeby jej córka ciągle się uczyła. Dzień Emilii wyglądał tak, że wstawała o 7.00 i szykowała się do szkoły na 8.00. Po powrocie ze szkoły około godz. 13-14 Emilia zjadała obiad, po obiedzie kładła się na pół godzinki w idealnie wyciszonym pokoju, do którego nie docierał naprawdę żaden dźwięk. Potem Emilia odrabiała prace domowe i uczyła się bieżących tematów lekcji. Musiała się z tym wyrobić do 17.00 bo o tej godzinie przychodzili korepetytorzy, którzy siedzieli do 19.00 przygotowując ją do licznych konkursów, na które zapisywała ją jej matka. O 19.10 była kolacja po której Emilia szła czytać lektury i oglądać filmy naukowe. O 20.40 szła się myć i o 21.00 spać bo na 7.00 wstawała do szkoły. W soboty mogła pospać do 10.00 po czym wstawała, jadła śniadanie wykonywała poranną toaletę i o 11.00 spotykała się z korypetytorami. Korepetycje trwały do 15.00. O tej godzinie był obiad, po obiedzie drzemka w idealnie wyciszonym pokoju, po drzemce czytanie inteligentnych książek i oglądanie naukowych filmów. W niedziele po mszy o 9.00 wracała na śniadanie do domu i się cały dzień uczyła z przerwami na jedzenie. Skąd wiem tak dokładnie jak wyglądał jej dzień ? Od niej samej. Emilia odczuwała ogromną potrzebę rozmawiania z ludźmi, jednak nie mając z nimi wspólnych tematów (ponieważ żyła tylko uczeniem się), po prostu odpowiadała na pytania rówieśników. A ciekawskie dzieci wypytywały o wszystko.

Ale wróćmy do Emilii. Mówiłam, że była wyjątkowo piękna ? Była i z tym także nie mogła pogodzić się jej matka, która swoją drogą była brzydka jak noc. Zazdrościła córce do tego stopnia, że robiła wszystko, żeby ją oszpecić. Emilia nosiła staromodne ubrania, naprawdę brzydkie swetry i babcine spódnice. Mimo to i tak wyglądała w nich przecudnie. Co więc wymyśliła jej matka ? Okulary, mimo że jej córka wcale żadnych nie potrzebowała, oraz aparat na zęby, mimo że jej zęby były idealnie proste. A także "pajączek" to urządzenie na plecy, które teoretycznie miało utrzymać prostą postawę. Mimo to z Emilii nikt się nie naśmiewał w szkole nawet jeśli wyglądała jak typowy obiekt kpin. Wszyscy ją uwielbiali, bo była niesamowicie dobrą osobą.
Tak było przez całą podstawówkę i gimnazjum. Potem nadszedł czas liceum (Emilia oczywiście poszła do najlepszego), którego w naszej wiosce już nie było, więc trzeba było dojeżdżać do miasta. Matka Emilii chciała ją osobiście odwozić, ale ponieważ nie miała prawa jazdy (12 razy oblała kurs praktyczny i odpuściła), więc musiała się zgodzić żeby jej córka dojeżdżała sama pociągiem. Emilia jeździła do szkoły rano, do domu natomiast wracała ostatnim możliwym pociągiem, tłumacząc się matce dodatkowymi zajęciami. Tak naprawdę znalazła sobie przyjaciół i o rok starszego chłopaka z pobliskiej zawodówki z którymi spędzała czas. Była szczęśliwa, ale tylko do czasu. Na półrocze miała 3 zagrożenia. Gdy jej matka się o tym dowiedziała zamknęła ją na całe ferie zimowe w domu w idealnie wyciszonym pokoju. Pod koniec ferii zaczęło się dziać z nią coś złego, codzienne wymioty sprawiły, że wypuszczona została z domu w celu pójścia do lekarza, gdzie okazało się, że jest w ciąży. Matka była wściekła i pobiła córkę, ta trafiła do szpitala z którego odebrał ją jej chłopak i jego rodzice, z którymi zamieszkała.

Czemu przypomniałam sobie to wszystko właśnie teraz ? Spotkałam Emilię w parku z wózkiem wracającą z urzędu. Jej dziecko słodko spało, więc sobie pogadałyśmy. Dowiedziałam się, że jej chłopak skończył w tym roku zawodówkę i właśnie zaczął pracę. Planują skromny ślub gdy tylko Emilia skończy 18 lat. Dalej mieszkają u jego rodziców, którzy są kochani i pomagają im jak mogą. Emilia oczywiście nie skończyła tej pierwszej klasy liceum, ale od września wybiera się do zaocznego technikum na kucharza. Mówi, że jest szczęśliwa jak nigdy dotąd zwłaszcza, że dzięki temu, że jej chłopak niedawno dopiero skończył 18 lat to nie zostanie posądzony o stosunek z nieletnią i dzięki temu też że skończył te 18 lat będzie mógł być prawnym opiekunem ich synka, bo inaczej prawdopodobnie to jej matka przejęłaby oficjalną opiekę nad dzieckiem (co odgrażała się, że zrobi).

*Imię oczywiście zmienione. Koleżanka zgodziła się na napisanie tej historyjki anonimowo w internecie. Powiedziała tylko: "Dobra, opisz. Skoro takie masz hobby. Mi tam to nie przeszkadza i tak wszyscy o mnie to wiedzą. Tylko zmień imię, bo w internecie tak się robi, zmienia imiona zawsze." Koleżankę pozdrawiam jeśli to czyta :*

życie

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 73 (353)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…