Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#52298

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z zeszłego roku.

Zaczynamy pracę od ósmej. W tym dniu wyjątkowo wcześnie dotarłyśmy z koleżankami do firmy. Wchodzimy, podpisujemy listę, idziemy w stronę naszego pokoju. Tuż przy wejściu siedzi sobie starszy pan, dziadziuś taki, czeka na oficjalne otwarcie firmy. Kłaniamy się grzecznie "Dzień dobry", pan odpowiada grzecznie "Dzień dobry" obciera nos w chusteczkę, coś tam sobie przy kurtce poprawia. Pytamy czy możemy w czymś pomóc, pan odpowiada że czeka na koleżankę z innego działu. OK. Poszłyśmy do naszego pokoju, włączamy komputery, włączamy czajnik (a jak, biuro to biuro-kawa rano musi być), w sumie może jakieś dwie minuty minęło od naszego wejścia gdy decydujemy się wyjść na dwór, dosłonecznić się przed pracą. Wychodzimy z pokoju, maszerujemy w stronę wyjścia z firmy i mijamy starszego pana. Jednak pan starszy dziwnie wygląda-jakoś tak bezwładnie, z nosa katar dynda a chusteczka w ręku, żółtawy zlekka.
"Halo?! Proszę pana?! Dobrze się pan czuje?! Proszę pana!!!"
Pan nie reaguje na wołanie. Na dotknięcie ramienia też nie nie.
Dosłoneczniania już nam się odechciało, wzywamy pogotowie. Żadna z nas nie ma pojęcia o udzielaniu pierwszej pomocy a osób przeszkolonych w tym zakresie jeszcze nie ma w pracy. Pogotowie przyjechało naprawdę szybko, ale nic nie mogli zrobić. Starszy pan odszedł. Ratownicy ułożyli ciało na podłodze, przykryli czarną folią, pozbierali się i pojechali. Ktoś w międzyczasie wezwał policję.
W firmie ogólny szok-jak to? Pan żył i nie żyje. Nagle. Odpowiadał "dzień dobry" a po chwili był już po drugiej stronie. Wszystkie działy snują się po korytarzu zerkając na czarną folię. Jedna policjantka została pilnować ciała aż do przyjazdu rodziny.
Piekielna jest cała sytuacja-człowiek przyszedł załatwić sprawę i zmarł nim firma rozpoczęła pracę. Ale najbardziej piekielne jest to, że czarna folia+policjantka+żona zmarłego+syn+córka przebywali w firmie do godziny 15. Od 7:45 do 15:00. Długo. Niezręcznie było wyjść do WC, do pokoju socjalnego, do działu obok. Cały dzień w firmie panowała dziwna cisza i przygnębienie. Klienci, którzy przyjeżdżali, natykali się na korytarzu na żałobników i policję. Nastrój pogrzebowy trwał u nas jeszcze kilka tygodni po opisywanym zdarzeniu. Do dzisiaj, a minął rok, jak przechodzę obok tego miejsca na którym zmarło się starszemu panu, przechodzą mnie ciarki. Krzesło, na którym dokonał żywota ostało wyrzucone. Źle się kojarzyło.

firma

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (33)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…