Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#52725

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wizytowałam znajomych, którzy mają dzieci w wieku szkolnym. Dyskusja zeszła na zbliżające się wydatki, w tym na ubezpieczenie dzieci.
W ubiegłym roku trzeba było zapłacić 56zł od jednego dziecka. Ubezpieczenie grupowe, dziecko ubezpieczone na zawrotną sumę 8000zł. W ubezpieczeniu jednak drobny myk na samym dole strony...

Ale najpierw powiem jak wygląda szkoła.
Jest to kompleks budynków z czerwonej cegły, pochodzący z roku 1894, w parku - starodrzewiu. Od ulicy zabezpieczony płotami i bramami, wejście od pieszego traktu do tegoż parku i dopiero na podwórze i do budynku.

Wracając do ubezpieczenia.
Nie obejmowało urazów i nieszczęśliwych wypadków spowodowanych spadającymi konarami, oblodzonymi gałęziami i wszystkim, co się z tym wiąże. Dyrekcja ubezpieczyła tak dzieci, równocześnie wydając zarządzenie, żeby nie chodzić pod drzewami.
Zarządzenie sobie wisiało spisane drobnym maczkiem, na tablicy ogłoszeń, której nikt nie czyta, zwłaszcza dzieci z grupy wiekowej 1-3 klasa.(tablica wisi na ich korytarzu).
Zrobiła się afera jak na dzieciaka spadła gałąź i okazało się, że owszem jest ubezpieczony, ale nie od tego.

Kto tu był piekielny?
Ubezpieczyciel ze swoją ofertą, czy dyrekcja, która ją świadomie zaakceptowała?

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 512 (572)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…