Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#52800

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Piekielności kasowych nie ma końca.
Dzisiejszy problem: zła cena.

Siedzę sobie na kasie, pikam, biorę pieniądze, wydaję resztę.
Do kasy podchodzi małżeństwo w średnim wieku, nie zapowiadało się nic nadzwyczajnego, jednak historia rozwinęła się podnosząc mi ciśnienie gdy [p]an klient stwierdził, że cena nabita na kasie nie zgadza się z tą na półce:

[p] - Na półce była inna cena.
[j] - Rozumiem, mogę albo wycofać towar, albo zapraszamy do punktu obsługi klienta po zwrot pieniędzy jeśli cena faktycznie się nie zgadza.
[p] - Zmień tą cenę, ja to biorę.
[j] - Chciałabym, ale nie mam takiej możliwości, jaka cena była na półce?
[p] - 17.99!
[j] - Nie obrażając nikogo - proszę pana, to jednak spory zestaw z Fisher Price'a, więc można było się domyśleć, że z ceną coś nie tak - w takim razie albo wycofam, albo zapraszamy do POK'u.
[p] - Jak śmiesz się tak do mnie odzywać?
[j] - Przepraszam(?)

Pan zapłacił, odszedł od kasy. Kasuję następnego klienta - pan po 60, zawsze miły, kulturalny, rzuci jakimś żartem. [P]an klient wraca do mnie z oburzeniem wypisanym na twarzy, twierdząc że mam mu skasować tą zabawkę za 17.99 i nie obchodzi go jak to zrobię. Zaczęli się kłócić z klientem, którego kasowałam (i który notabene mnie bronił) więc zagroziłam, że wezwę ochronę jeśli się nie uspokoi - wolę nie ryzykować rozlewem krwi.

Po 15 minutach dzwoni telefon na kasie, odbieram. Co się okazało? Pan od zabawki złożył na mnie skargę, że jestem niemiła, niekompetentna i straszę go ochroną!! Opiernicz od kierowniczki zebrałam oczywiście ja, bo "KLIENT NASZ PAN".

Jelenia Góra / Real

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 262 (352)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…