Bezmyślni rodzice.
Przedwczoraj miałam przyjemność być na koncercie. Nie będę wdrażać Was w szczegóły; bilet miałam na tak zwaną strefę golden circle, tuż przy scenie. Kto jeździ na koncerty cięższych brzmień, ten wie, jak to wszystko wygląda i w jakim stanie zazwyczaj wraca się do domu.
Przyznam, że trochę mnie zatkało, gdy obok mnie stanął mężczyzna z dzieckiem na ramionach, tak na oko 5-6 lat* i z żoną czy tam dziewczyną. Jak się okazało - z Polski (koncert był w Czechach). W oczekiwaniu na występujących, wdałam się w krótką rozmowę. Dowiedziałam się, że oni przyjechali, a synka nie mieli za bardzo z kim zostawić, on u babci nie lubi być, to wzięli go ze sobą. Hm...
Już na początku zaczął padać deszcz, który potem zamienił się dosłownie w oberwanie chmury i nawałnicę (ostatnio w tv cały czas trąbią, że powodzie). Mimo to wszyscy się świetnie bawią, pan z żoną też, dzieciak płacze, moknie, co chwilę pić, jeść, siusiu... W króciutkiej przerwie technicznej, zwróciłam panu uwagę, że może lepiej byłoby zmienić miejsce na jakieś bardziej bezpieczne, albo osłonić chłopca swoją kurtką, bo leje jak z cebra. Nie, on sobie poradzi i kim ja w ogóle jestem, że mam mu mówić co ma robić z dzieckiem. No okay, bawimy się dalej, ja odchodzę trochę na bok.
Mniej więcej w połowie koncertu zawartość żołądka dzieciaczka, wylądowała na głowach kilku najbliższych osób stojących przed panem.
Z tego miejsca pragnę podziękować rosłemu Czechowi, który dał panu bardzo dobitnie do zrozumienia co mu zrobi, jeśli zaraz nie uspokoi syna. Tatusiek nie zdążył wdać się w dyskusję, bo panie z "obhaftowanymi" włosami zgłosiły wszystko u ochroniarza, który zainterweniował. I bardzo dobrze.
Oby jak najmniej takich tłumoków, bo psują innym zabawę i przy okazji narażają własne dziecko.
*Może niektórym w głowach się nie będzie mieścić i będą się buntować, że dziecko w tym wieku nie może wejść. Więc uprzedzę. Może, pod warunkiem, że jest pod stałą opieką. Poza tym żadnych innych ograniczeń wiekowych nie było.
Przedwczoraj miałam przyjemność być na koncercie. Nie będę wdrażać Was w szczegóły; bilet miałam na tak zwaną strefę golden circle, tuż przy scenie. Kto jeździ na koncerty cięższych brzmień, ten wie, jak to wszystko wygląda i w jakim stanie zazwyczaj wraca się do domu.
Przyznam, że trochę mnie zatkało, gdy obok mnie stanął mężczyzna z dzieckiem na ramionach, tak na oko 5-6 lat* i z żoną czy tam dziewczyną. Jak się okazało - z Polski (koncert był w Czechach). W oczekiwaniu na występujących, wdałam się w krótką rozmowę. Dowiedziałam się, że oni przyjechali, a synka nie mieli za bardzo z kim zostawić, on u babci nie lubi być, to wzięli go ze sobą. Hm...
Już na początku zaczął padać deszcz, który potem zamienił się dosłownie w oberwanie chmury i nawałnicę (ostatnio w tv cały czas trąbią, że powodzie). Mimo to wszyscy się świetnie bawią, pan z żoną też, dzieciak płacze, moknie, co chwilę pić, jeść, siusiu... W króciutkiej przerwie technicznej, zwróciłam panu uwagę, że może lepiej byłoby zmienić miejsce na jakieś bardziej bezpieczne, albo osłonić chłopca swoją kurtką, bo leje jak z cebra. Nie, on sobie poradzi i kim ja w ogóle jestem, że mam mu mówić co ma robić z dzieckiem. No okay, bawimy się dalej, ja odchodzę trochę na bok.
Mniej więcej w połowie koncertu zawartość żołądka dzieciaczka, wylądowała na głowach kilku najbliższych osób stojących przed panem.
Z tego miejsca pragnę podziękować rosłemu Czechowi, który dał panu bardzo dobitnie do zrozumienia co mu zrobi, jeśli zaraz nie uspokoi syna. Tatusiek nie zdążył wdać się w dyskusję, bo panie z "obhaftowanymi" włosami zgłosiły wszystko u ochroniarza, który zainterweniował. I bardzo dobrze.
Oby jak najmniej takich tłumoków, bo psują innym zabawę i przy okazji narażają własne dziecko.
*Może niektórym w głowach się nie będzie mieścić i będą się buntować, że dziecko w tym wieku nie może wejść. Więc uprzedzę. Może, pod warunkiem, że jest pod stałą opieką. Poza tym żadnych innych ograniczeń wiekowych nie było.
arena
Ocena:
582
(646)
Komentarze