Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#52856

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W czasach liceum miałam w klasie koleżankę, z którą zaczęłam się nawet zaprzyjaźniać. Fajna dziewczyna, z poczuciem humoru podobnym do mojego (a to rzadkość), dobrze nam się gadało. Jednak kilka sytuacji sprawiło, że jednak zrezygnowałam z zacieśniania tego kontaktu i po ukończeniu szkoły nasze drogi się rozeszły. Opiszę tu dwie, które dla mnie były decydujące.

1.
Kaśka zaprosiła mnie do siebie. Wyszła po mnie nawet na stację,idziemy, rozmawiamy aż doszłyśmy do jej domu. A tam jeden z najdziwniejszych widoków jakie dane było mi oglądać. W małym sadzie do każdego drzewa uwiązana była kura. Zwykłym sznurkiem od snopowiązałki. Za szyje! Biedaczki były już w tych miejscach całkiem łyse i poobcierane, oczy jakieś wybałuszone, stały w miejscu bojąc się nawet poruszyć.
(J)Kaśka cóż wy z tymi kurami robicie?!
(K)A bo babcia nowe kupiła i je przyzwyczaja do miejsca żeby na drogę nie uciekały.
(J)Ale sznurkiem? Za szyje? nie można jakiejś zagródki zrobić?
(K)Oj tam nic im nie będzie tylko tydzień tak stoją, jeszcze parę dni i się je spuści. Babcia się zna i wie co robi...

Próbowałam porozmawiać o tym z jej babcią i rodzicami, ale mnie skrzyczeli od bezczelnych dziewuch, co się wtrącają. Ogrodzenia są brzydkie i szpecą podwórko, a przecież to nic takiego, bo to tylko kury, a babka całe życie to robi i nic w tym strasznego i w ogóle wszyscy tak robią...
No chyba nie- ja na szczęście nigdy wcześniej ani później czegoś takiego nie widziałam.

2.
Jednego dnia w szkole zaczęła opowiadać jak to pojechała do Krakowa i cały dzień się tam bawiła. Troszkę zdziwiona spytałam niewinnie jak to się stało, że rodzice ją puścili samą, bo zazwyczaj na to nie pozwalali. A Kasia spokojnie:
(K)A sami mi kazali, bo chcieli żebym kota z pociągu wyrzuciła.
(J)Kota? Z pociągu? Jak tak można? Pewnie jeszcze w biegu?
(K)A stary już był, myszy nie łapał, spał tylko przy piecu to po co nam taki kot? Wzięliśmy młodego, a temu darowaliśmy wolność. No i pewnie, że w biegu, bo inaczej jeszcze by mi wskoczył z powrotem.
(J)Wolność? Wyrzucając z jadącego pociągu?! Nie lepiej to uśpić było, nie męczyłby się biedak?
(K)A tam uśpić. Niby taka z ciebie obrończyni zwierząt, a od razu byś usypiała! Przecież on może sobie jeszcze trochę pożyć, tylko gdzie indziej! To kot- coś sobie złapie, szopę jakąś znajdzie i da radę. A musiałam z pociągu żeby drogi nie znalazł!
(J)Akurat o ile w ogóle przeżył to przecież sama mówisz, że już nic nie łapie tylko śpi...

Nie przekonałam jej. Uważała, że dała kotu szansę na drugie ekscytujące życie, a ja jestem czepliwą jędzą.

I po przyjaźni. Jakoś nie żałuję.

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 217 (405)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…