Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#53255

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jako dwudziestolatek miałem kolizję. Jechałem fiatem 126p mojego dziadka za innym "maluchem". Ponieważ jechał bardzo powoli, postanowiłem go wyprzedzić. Jednak ten zaczął przyspieszać, bo przecież jest mistrzem kierownicy i nikt nie może go wyprzedzać! W ten sposób manewr wyprzedzania trwał dużo dłużej, niż powinien. Gdy już wyprzedziłem wyraźnie niepocieszonego kierowcę, zwolniłem, gdyż za chwilę miałem skręcić w lewo na parking hali sportowej, na którą jechałem z kolegami. Podczas skręcania na parking poczułem uderzenie w tył. Okazało się, że jechał za mną mercedes (też wyprzedził "malucha"), który był zaskoczony tym, że od razu po wyprzedzeniu innego pojazdu skręcałem w lewo i po prostu nie zdążył wyhamować. Mercedes wjechał za mną na parking hali sportowej i z pojazdu wyszło dwóch byczków o bardzo ponurych minach. Jeszcze bardziej im zrzedły miny, gdy zobaczyli, że z mojego "malucha" oprócz mnie wysiedli jeszcze dwaj inni dwudziestolatkowie.
- Płacisz czy wzywamy policję? - odezwał się jeden z byczków.

Ponieważ była to moja pierwsza tego typu przygoda, zadzwoniłem do ojca i opowiedziałem całą sytuację, a ten kazał mi zadzwonić po policję. Przekazałem moją odpowiedź byczkom i ci przez blisko 10 minut niby usiłowali się dodzwonić na policję. Ja miałem więcej szczęścia i przy pierwszej próbie się dodzwoniłem. Kilkanaście minut później przyjechali policjanci. Po ujrzeniu połamanego zderzaka i wgniecionej tylnej klapy w "maluchu" oraz rozbitego lewego przedniego światła w mercedesie nie mieli wątpliwości, kto jest sprawcą. Niemniej kierowca mercedesa mandatu nie przyjął i historia miała swój ciąg dalszy w sądzie, gdzie na różne sposoby próbował udowodnić swoje racje - że niby on wyprzedzał oba "maluchy" i ja mu zajechałem drogę, że niby nie wrzuciłem kierunkowskazu i takie tam. Na szczęście sędzia nie dał się przekonać.

Oczywiście nie doszłoby do kolizji, gdyby w tamtym momencie chociaż jeden z kierowców trzech wspomnianych pojazdów zachował zdrowy rozsądek. Byczek z mercedesa nie zachował bezpiecznej odległości. Ja widząc zachowanie wyprzedzanego przeze mnie "malucha" nie odpuściłem i uparłem się, by dokończyć manewr wyprzedzania. Kierowca wyprzedzanego "malucha" robił wszystko, by nie dać się wyprzedzić, a także uciekł z miejsca zdarzenia, którego był świadkiem.

Miasteczko

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 8 (50)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…