Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#53393

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja z kończącego się niebawem roku akademickiego.

Na zajęciach z pediatrii miałem do czynienia z ambitną grupą studentów. W grupie tej znajdowała się studentka o zapędach naukowych – była ona przewodniczącą kółka naukowego jednej z klinik i w jej obrębie brała udział w wielu projektach naukowych, skupiając się głównie na badaniach laboratoryjnych i statystycznej analizie wyników tych badań.
Lubię ambitnych studentów – bądź co bądź, im wcześniej rozwijają się zapędy do pracy naukowej, tym szybciej i częściej ma ona prawo zakwitnąć czymś ciekawym. Mimo wszystko – tej konkretnej studentki nie polubiłem. Spytacie dlaczego?

W połowie bloku ćwiczeniowego, kiedy zacząłem skupiać uwagę studentów na fakt ustnego kolokwium końcowego, wyżej wymieniona studentka poprosiła mnie o rozmowę. W trakcie tej rozmowy oznajmiła mi, że po studiach i obowiązkowym stażu podyplomowym planuje pracować wyłącznie naukowo i nie wiąże swojej przyszłości z opieką nad pacjentami – w związku z tym prosi mnie o przeprowadzenie kolokwium, które łączyłoby zgodność z programem zajęć oraz jej zainteresowaniami. W skrócie, studentka poprosiła mnie o zadawanie jej pytań wyłącznie z zakresu badań laboratoryjnych, ich analizy statycznej oraz badań naukowych.
W odpowiedzi na tą prośbę powiedziałem, że ustosunkuję się do niej najpóźniej do następnego dnia – muszę bowiem przyznać, że o ile często zdarzały mi się prośby o zmiany formy kolokwium (np. z ustnej na pisemną), to o taką zmianę zostałem poproszony po raz pierwszy.

Po zastanowieniu w domowym zaciszu, na następnych zajęciach odpowiedziałem studentce, że mogę w pewien sposób przychylić się do jej prośby. Na pięć zadawanych przeze mnie zazwyczaj pytań, dwa miały dotyczyć zagadnień o których wspominała – kiedyś nie uległbym tej prośbie, jednak wtedy byłem po prostu ciekawy. Dodatkowo zastrzegłem, że na zmianę formy jej kolokwium wyrazić zgodę miała reszta grupy – z tym akurat nie było problemu, z pewnym zdziwieniem ale ostatecznie bez problemów zgodzili się na tą zmianę.

Gdy przyszedł czas kolokwium, specjalnie dla tej studentki przygotowałem zagadnienia związane z najważniejszymi i stosunkowo prostymi badaniami naukowymi z ostatnich miesięcy – swoją drogą, o badaniach tych wspominałem pokątnie również podczas zajęć, tak aby po części ukierunkować ją na to, co uważam za istotne.

Już po pierwszym zadanym pytaniu i udzielonej odpowiedzi wiedziałem, że nie będzie łatwo. Studentce zadałem pytanie związane z badaniem klinicznym pacjenta – odpowiadała pokrętnie i próbowała skierować moją uwagę na badania naukowe związane częściowo z tym zagadnieniem, aż w końcu ostatecznie przeszła do metod analizy statystycznej i... opowiadania o swoich badaniach, kompletnie nie związanych z tematem. Kiedy pytanie zadałem ponownie, zaznaczając że nie chodzi mi o „lanie wody”, studentka ponownie zaczęła swoją śpiewkę.
Studentce ostatecznie zadałem 3 pytania – z jej odpowiedzi dowiedziałem się doskonale jakie badania przeprowadza, na czym polega interpretacja testów t-Studenta i Wilcoxona (notabene, moim zdaniem też nie do końca rozumiała tych zagadnień, ale jak się zdążyła pochwalić, ze statystyki medycznej dostała 5, a ponadto była na specjalnym kursie ze statystyki, prowadzonym przez sąsiednią uczelnię) i tym podobne. Nie wyciągnąłem z niej zaś kompletnie nic z tego, co chciałem sprawdzić.
Wynik, jak się domyślacie – negatywny, kolokwium niezaliczone.

Studentka została przeze mnie poinformowana że skończy studia z tytułem zawodowym lekarza – takim samym, jak jej koledzy badający pacjentów i uczący się „normalnych” zagadnień. Ta bez słowa opuściła mój gabinet.
Jak się później dowiedziałem – w te pędy poszła ona do koordynatora przedmiotu, wspominając o mojej niesprawiedliwości i braku poszanowania do pracy naukowej. Prosiła również o ponowne przeprowadzenie kolokwium przez innego dydaktyka. Swoją drogą – ponownego kolokwium u mojej koleżanki również nie zdała, dalsze jej losy są mi zaś nieznane.

Doceniam pracę naukową studentów (sam często proszę o wsparcie w badaniach studentów), ale powinna być ona dodatkiem do dotychczasowych obowiązków studenta, a nie ich zamiennikiem. Szczególnie że ta studentka po ukończeniu studiów pójdzie na staż podyplomowy, na którym (co prawda, w dalszym ciągu pod kontrolą) dostanie prawdopodobnie własnych pacjentów i będzie musiała ich prowadzić. Badania naukowe w wybitny sposób rozwijają medycynę, ale najpierw trzeba wynieść jakieś podstawy, aby w prozaicznych sytuacjach nie okazać się totalnie nieprzygotowanym.

uniwersytet dydaktyka medycyna

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 626 (668)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…