Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#53818

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam młodszego kuzyna. Michała. Michał generalnie fajny chłopak, pomocny, uprzejmy. W szkole wygrywał jakieś konkursy, olimpiady z matmy i fizyki, cała rodzina się nad nim rozpływała, że taki zdolny i mądry. Dostał się na studia informatyczne i od razu rodzinka (jego mamuśka zwłaszcza), że Michał to na pewno będzie robił doktorat, a pewnie z czasem zostanie i profesorem.
Tutaj trzeba dodać, że Michał zna się z moim chłopakiem- Kamilem. Kamil ukończył informatykę już jakiś czas, pracuje jako programista, jeździ sobie to tu, to tam na szkolenia. Obcykany jest (nie to co ja, podła humanistka :P ).

Michał zaczął studia. Jakieś 3-4 tygodnie później dzwoni do Kamila, że trzeba mu pomóc jakiś program napisać, bo on nie wie za bardzo co i jak, i żeby Kamil mu napisał.
Kamil się wziął, napisał cały program (jakiś mały projekt, nie pamiętam co to dokładnie było), wysłał mailem i dzwoni do Michała:
[K]: Właśnie ci wysłałem. Obczaj to sobie.
[M]: Właśnie patrzę.
[K]: Wytłumaczyć ci to?
[M]: Nie, dzięki. Sam dojdę co i jak. A jeśli będę miał problemy, to zadzwonię.

Nie zadzwonił. Zapomnieliśmy o sprawie. Co do prośby o pomoc - nikt z nas się wtedy z tego nie śmiał, bo każdy może mieć z czymś problem.
Minął jakiś czas i Michał znowu dzwoni. Znowu jakiś program. Wysłał mailem o co chodzi. Kamil odebrał maila i dzwoni i tłumaczy, że to będzie podobnie, jak w tamtym poprzednim, tylko niewielka modyfikacja tu i tu, ale generalnie zasada działania jest taka sama.

[M]: Ja wiem. Tylko wiesz, ja nie mam tamtego kodu. Komputer mi się zwalił, musiałem stawiać system na nowo, wszystko poleciało w niego. A muszę to już jutro oddać.
[K]: Czekaj, zaraz ci wyślę ponownie poprzedniego maila.

Kamil wysłał ten program co poprzednio, napisał jeszcze raz w mailu gdzie i co zmienić. Niestety, kuzynowi to nie starczyło, tłumaczył się, że coś go gorączka bierze, że nie ma siły, że on ROZUMIE o co chodzi, ale czy Kamil może mu to od razu poprawić.
Mój chłopak pomyślał, że w zasadzie poprawienie tego to kilka minut roboty, a jak będzie tłumaczył przez telefon to zajmie więcej czasu. Poprawił, wysłał, napisał, żeby się odezwał jak się lepiej poczuje, to on mu to wtedy wytłumaczy.

I tak cisza przez dłuższy czas.
Aż do pewnego momentu, kiedy jechaliśmy do rodziny Kamila. Kamil prowadzi, dzwoni jego telefon, odbieram.
[M]: Hej, możesz mi dać Kamila?
[Ja]: Kamil prowadzi, nie może teraz rozmawiać. Coś się stało?
[M]: Oj bo mam problem z tym programem. Nie rozumiem go. Naprawdę nie może gadać?
[J]: Wiesz, śnieg pada, jakoś wolę, żeby miał obie łapy na kierownicy.
[M]: Ale to bardzo pilne! Jutro mam kolosa zaliczeniowego, muszę to wiedzieć. Nie możecie zatrzymać się na jakiejś stacji, żeby mi to wytłumaczył?

Opisuję pokrótce sytuację Kamilowi. Przewrócił oczami, coś burknął, że wiedział, że tak będzie, ale ok, zatrzymamy się i zadzwonimy.
Po jakichś 20 minutach się zatrzymaliśmy. Tylko po to, żeby Kamil zadzwonił i powiedział, że już 2 razy chciał mu to wytłumaczyć, ale Michał nie chciał, bo przecież rozumiał. Dodał, że gotowców mu pisać nie będzie, a ma wrażenie, że tak było. Coś tam jeszcze powiedział mocno wkurzony, rozłączył się, pojechaliśmy dalej.

Michał obecnie jest na III roku. Jakoś cicho się w rodzinie zrobiło o tym, jaki to on zdolny, jaki ambitny, jaki mądry. I nawet jakoś za specjalnie nikt nie wspomina o doktoracie.

A ja tam mu życzę dobrze mimo wszystko.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 491 (639)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…