Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#54099

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuje dla pewnej firmy jako Mystery Shopper, po polsku Tajemniczy Klient. Robię audyty w wielu sklepach, w których "pasuję" na audytora wg wymagań podanych przez kierownictwo sieci (wiek, wygląd, zainteresowania, etc.). Wczoraj byłam z wizytą w bardzo znanym, obecnym w chyba każdej galerii, sklepie odzieżowym. Każdy Tajemniczy Klient dostaje scenariusz wizyty w danym punkcie, w którym są m.in. punkty kontrolne i miejsce na własne wrażenia i obserwacje, a także mniej więcej jak się zachować podczas kontroli. Miałam kupić sukienkę, mieć problem z rozmiarem, prosić o pomoc. Wydawałoby się, że czeka mnie proste zadanie.

Szperam fachowo (lata wprawy ;)) między regałami, szukam, porównuję. Ponieważ jestem niestety niewidzialna dla pracowników, podchodzę w końcu do pani przy kasie, czekam dłuższą chwilę aż mnie w końcu zauważy.

(Ja) Przepraszam, czy z tego modelu jest rozmiar 34?

(Sprzedawczyni) Nie wiem. Poszukaj, jak wiszą tam skąd wzięłaś, to są.

Trudno nie przyznać racji tej logice. Mocno zbita z tropu, zasadniczo nikt mnie nigdy tak nie potraktował w sklepie, ba, przyzwyczaiłam się, że żeby być z nieznajomym na 'ty' muszę z nim wypić. Odhaczam dalej możliwy scenariusz i idę z podobnym pytaniem do kolejnej pani, nerwowo kręcącej się między wieszakami, poprawiającej ułożenie sweterków, strzepującą ze spodni niewidzialny pyłek.

(Ja) Przepraszam, że przeszkadzam, czy z tego modelu jest rozmiar 34?
(Sprzedawczyni 2) Pewnie są, trzeba poszukać.

Nawet na mnie nie spojrzała, zajęta tym razem układaniem balerinek i botków w linii prostej.

(J) A mogłaby pani sprawdzić? Nie mogę sobie poradzić, a bardzo mi zależy.
(S2) Pokaż tą sukienkę - spojrzała na metkę, sukienka prawie 150zł - A masz chociaż tyle pieniędzy?

Normalnie puściłabym srogą wiązankę, no ale nie byłam na zakupach tylko w pracy, więc pokornie pokiwałam tylko głową, licząc na akt łaski. Sprzedawczyni poszła do kasy, odszukała w systemie, że i owszem jest rozmiar 34, ale ona nie wiem gdzie, nie ma czasu szukać.

(J) Dobrze, to kupię tę, która jest. - Powiedziałam wyciągając kartę z portfela.
(S2) Kartą? - pani mlasnęła, zawołała koleżankę do pomocy w obsłudze terminala, po czym padła komenda PIN!

Bez pożegnania, bez słowa nawet, dostałam zakup w firmowej siateczce, paragon niedbale wydarty z kasy i złowrogie spojrzenie. Wychodząc zatrzymałam się, już całkiem prywatnie przy biżuterii. Bingo - udało mi się dosłyszeć rozmowę sprzedawczyń. Narzekały, że przychodzi taka gówniara (mam ponad ćwierć wieku), zawraca d**ę, a wczoraj dowiedziały się przecież, że w tym tygodniu ma "audyt chodzić" i trzeba ogarnąć sklep. Skomentowały, że na bank bym się w XS nie wcisnęła, a pieniądze mam pewnie od sponsora. Po czym dalej zabrały się do sprzątania sklepu, równania sweterków i wypatrywania Tajemniczego Klienta ;)

sklep z ciuchami

Skomentuj (59) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1683 (1731)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…