Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#54473

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia może nie najmłodsza, bo z technikum, ale nie sposób nie przywołać uśmiechu, na każde jej wspomnienie.
"O tym, jak mylą pozory".

Pierwsze dni w nowej szkole, wiadomo: przedstawianie się nowych nauczycieli, no i oczywiście, co za tym idzie, sprawdzanie przez uczniów na ile mogą sobie pozwolić. Po wstępnym rozeznaniu, było już wiadomo, kogo można zakrzyczeć, u kogo lepiej siedzieć cicho, komu warto się podlizywać, a z kim raczej tego nie próbować.
Puenta nadeszła pod koniec tygodnia.

Pierwsza z lekcji historii, do klasy wchodzi, yhh.. Mimo całej sympatii: facet koło 40stki, chudy jak tyczka, wysoki jak brzoza, na pewno jednak niegłupi jak zwierzę, które w tym momencie przychodzi nam na myśl. Ubrany w spodnie od garnituru, flanelową koszulę (w kratkę, a jakże..), pod szyją krawat, a na nosie okulary, których nie powstydziłby się Stępień.
Większość od razu zaliczyła przyszłe lekcje do kategorii: "nie zawracaj sobie d.. gitary", po czym powróciła do zajęć sprzed przerwy, czyt. jedzenie, plotkowanie i spacerki. Nauczyciel postukał w biurko wpierw palcem, wydając z siebie ciche "klasa, spokój". Rzecz jasna, reakcja mniejsza niż zero. Spróbował więc tej sztuczki po raz drugi i trzeci, a kiedy efektu dalej brak... huknął w biurko PIĘŚCIĄ (tak, że zastanawialiśmy się czy nie trzymał w niej granatu, albo jakiejś kuli armatniej co najmniej), co okraszył stosownym komentarzem: ZAMKNĄĆ MORDY!

Wszyscy szok. Cisza, jak makiem zasiadł, co mniej odważni, potruchtali biegiem z powrotem do ławek. Facet wrócił więc do swojego tonu z serii: jestem żółwiem, uciekłem z terrarium, by spełniać się zawodowo, ale na tym nie koniec. Jeden z klasowych przewodników (nie, nie w pozytywnym sensie), zaczął mruczeć pod nosem epitety w jego stronę, nie pominąwszy tych na ch. ci w d. Facet kazał mu wstać.
N: Co powiedziałeś?
U: Nico (poza, a'la: naskocz mi)
N: Pytam, co powiedziałeś?
U: No nico!
N: Ja słyszałem, co powiedziałeś.
U: Pff, no i co?
(Tu wszyscy wyciągnęli poduszki do spania, spodziewając się nudnej pogawędki, z cyklu: idę do dyrektora, dzwonię do rodziców, spotka cię najstraszniejsza kara: wpisanie uwagi do dzienniczka, która i tak zaraz zaginie w tajemniczych okolicznościach, jak i cały dziennik zresztą...)
N: A to, że jeśli jeszcze raz tak powiesz, to skoro tak bardzo tego chcesz, to wsadzę ci tego ch. do d.
(Jakoś zeszła mu mina, po czym nauczyciel spokojnie dodaje:)
N: ... Lub oduczę cię używać takich wyrazów i włożę ci go tam, żebyś ich nie mógł więcej wypowiadać. Do gęby.

Do końca roku, najciszej w klasie było na jego lekcjach.

edukacja technikum gastronomiczne miasto na w.

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 899 (1025)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…