Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#54942

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zapraszam Was dzisiaj na dobre, polskie, wiejskie wesele, gdzie jest co pojeść, popić, a i zabawić się można. A jak zabawa, to wiadomo, że sztachety w płotach bezpieczne nie są. Ale nie uprzedzajmy faktów.

Na takim weselu pojawił się pan S. (dajmy na to S jak Sebastian), lat sporo po trzydziestce, ze swoją uroczą towarzyszką. Na tym samym weselu bawił się pan O. (jak Olgierd), prywatnie ojciec pana S. Obydwaj, chociaż z urodzenia Polacy, przyjechali z innego kraju.
Jedzenie, a zwłaszcza picie zaszumiało w głowach i nie wiadomo z jakiego powodu pan S. zaczął okładać swoją partnerkę pięściami. Pan O. nie pytając o przyczyny wspomniał dawne czasy, kiedy zajmował się boksem (waga mniej więcej niedźwiedzia) i jednym celnym ruchem unieszkodliwił agresora, pozwalając niedoszłej synowej oddalić się na bezpieczną odległość, po czym wrócił do przerwanych czynności, czyli spokojnej konsumpcji. Nie zważając na stos inwektyw z ust syna pod swoim adresem.

Minęło trochę czasu, do O. podszedł znajomy S. prosząc go o wyjście na zewnątrz. O. pewien, że tamten oprzytomniał i chce przeprosić, spokojnie wyszedł. Synek z dzikim błyskiem w oku czekał z przygotowanym bejsbolem w ręku. Dostał nim jednak inny gość, który zdążył odepchnąć O. Łomot spuszczony synowi był bardzo konkretny i zakończył się (po powrocie do domu) kompletnym notarialnym wydziedziczeniem syna-jedynaka. Bez prawa do zachowku, a uwierzcie, spadek zapowiadał się imponująco.

rodzina

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 713 (801)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…