Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#54946

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia o wzajemnym informowaniu się w szkole o sprawdzianach, zmianie planu itp. przypomniała mi co spotkało mnie kilka lat temu. Nie jest to może szczyt piekielności, ale uczucie zawodu jakie mi wtedy towarzyszyło pamiętam do tej pory.

Sprawa działa się w gimnazjum. Raz, jeden raz w całej mojej 12-letniej edukacji zdarzyło się, że tuż po zakończeniu zajęć wychowawczyni dostała informację, że następnego dnia nie mamy lekcji, tylko jakąś wycieczkę (ktoś do niej zadzwonił, że zwolniło się miejsce w jakimś teatrze czy muzeum). Zadzwoniła do kilku osób z klasy i powiedziała, by poinformowały resztę o której godzinie i gdzie jest zbiórka.

Niestety, ja nic nie wiedziałam. Poszłam sobie do szkoły jak gdyby nigdy nic i zdziwiłam się, że nie nikogo nie ma. Na tablicy ogłoszeń (gdzie są informacje o zastępstwach itp.) zobaczyłam, że nie mamy 1-2 pierwszych lekcji. Niezrażona poszłam więc do domu przyszłam jeszcze raz i już byłam zdziwiona, że stoję pod salą sama. Wizyta w pokoju nauczycielskim pozwoliła dowiedzieć się, że moja klasa jest właśnie na wycieczce…

Do wychowawczyni pretensje miałam najmniejsze, bo najbardziej zawiodłam się na koleżankach i tak naprawdę całej klasie. Jak coś potrzebowali to wiedzieli jaki mam nr gg i tel kom i stacjonarnego, wiedzieli gdzie mieszkam i na dodatek wtedy popularne już były portale społecznościowe, więc nie wiem czemu nikt, nikt mnie nie poinformował. Gdy następnego dnia spytałam się o to, odpowiedzi mnie zszokowały: zapomniałyśmy o tobie, zgubiłam twój nr tel/gg, myślałyśmy, że wiesz… Gdy spytałam się czemu jak coś chcą ode mnie to wtedy jakoś nie mają problemów z kontaktem dowiedziałam się, że przesadzam i tyle, że nic się takiego nie stało i w zasadzie sama mogłam się do kogoś odezwać! i zapytać, czy jutro wszystko jest normalnie czy nie. Pamiętam też słowa przyjaciółki, która stwierdziła, że myślała że ja wiem o tej wycieczce i nie chciało jej się dzwonić i upewnić…

Atmosfera w klasie trochę się popsuła, nikt nie czuł się winny. Co więcej, w niedługim czasie potrzebowano mojej pomocy w związku z jakąś klasówką czy czymś takim i wtedy jakoś pamiętano o mnie. Gdy odmówiłam dowiedziałam się, że jestem niekoleżeńska i nie można na mnie polegać…

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 136 (320)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…