Wymogiem mojego pracodawcy przy przejazdach służbowych taksówką, jest branie wypisanego rachunku na firmę, a nie paragonu. Nie jestem za mocno w temacie, ale chodzi o jakąś oszczędność na podatku.
Dotychczas jeździłem taksówkami jednej korporacji i nigdy nie było problemu z wypisaniem takiego rachunku – kierowcy ogólnie to rozumieją, wiedzą, że to nie jest moja zachcianka - tylko muszę.
Aż do ostatniego razu, kiedy spiesząc się do firmy wziąłem taksówkę z postoju...
W zasadzie wszystko było ok, aż do samego końca, kiedy podałem kierowcy wizytówkę firmy z prośbą o wypisanie rachunku.
[K]ierowca: Paragon panu dam.
[J]a: Niestety nie, księgowa wymaga od nas rachunków wypisanych na firmę.
[K]: Paragon wystarczy, paragon mogę dać.
No super, rozmowa jak z Monty Pythona. Ale spokojnie...
[J]: Niestety nie wystarczy, proszę o wypisanie rachunku.
[K]: (z miną zwycięzcy): Ale ja nie wypiszę.
W zasadzie zareagowałem odruchowo.
[J]: Tak? Okej – złapałem za klamkę gotowy do wyjścia
[K]: Panie, co pan?!
[J]: No myślałem, że wszystko ustalone? Pan nie wypisze, ja nie zapłacę i jesteśmy kwita?
[K]: Paragon panu mogę dać.
No Monty Python, jak nic, mnie się spieszy a tu tracę cenne minuty na rozmowę z tym idiotą. No i niestety, emocje wzięły górę.
[J]: Umówmy się tak, pan mi wypisze rachunek, bo taki jest pana obowiązek, a ja panu zapłacę bo taki jest mój. Ewentualnie mogę zadzwonić i poprosić aby nasz radca prawny zszedł tutaj do pana i poinformował o tym jakie pan ma obowiązki. Tylko że wtedy będzie to pana kosztować 200 złotych. Ok?
Po czym kierowca bez słowa wyjął ze schowka bloczek i wypisał rachunek.
Nie chciało mu się wypisać rachunku, więc dyskutował ze mną te parę minut?
Dotychczas jeździłem taksówkami jednej korporacji i nigdy nie było problemu z wypisaniem takiego rachunku – kierowcy ogólnie to rozumieją, wiedzą, że to nie jest moja zachcianka - tylko muszę.
Aż do ostatniego razu, kiedy spiesząc się do firmy wziąłem taksówkę z postoju...
W zasadzie wszystko było ok, aż do samego końca, kiedy podałem kierowcy wizytówkę firmy z prośbą o wypisanie rachunku.
[K]ierowca: Paragon panu dam.
[J]a: Niestety nie, księgowa wymaga od nas rachunków wypisanych na firmę.
[K]: Paragon wystarczy, paragon mogę dać.
No super, rozmowa jak z Monty Pythona. Ale spokojnie...
[J]: Niestety nie wystarczy, proszę o wypisanie rachunku.
[K]: (z miną zwycięzcy): Ale ja nie wypiszę.
W zasadzie zareagowałem odruchowo.
[J]: Tak? Okej – złapałem za klamkę gotowy do wyjścia
[K]: Panie, co pan?!
[J]: No myślałem, że wszystko ustalone? Pan nie wypisze, ja nie zapłacę i jesteśmy kwita?
[K]: Paragon panu mogę dać.
No Monty Python, jak nic, mnie się spieszy a tu tracę cenne minuty na rozmowę z tym idiotą. No i niestety, emocje wzięły górę.
[J]: Umówmy się tak, pan mi wypisze rachunek, bo taki jest pana obowiązek, a ja panu zapłacę bo taki jest mój. Ewentualnie mogę zadzwonić i poprosić aby nasz radca prawny zszedł tutaj do pana i poinformował o tym jakie pan ma obowiązki. Tylko że wtedy będzie to pana kosztować 200 złotych. Ok?
Po czym kierowca bez słowa wyjął ze schowka bloczek i wypisał rachunek.
Nie chciało mu się wypisać rachunku, więc dyskutował ze mną te parę minut?
taksówki
Ocena:
813
(861)
Komentarze