Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#55470

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W pewnym przedszkolu działy się złe rzeczy.
Dzieci były zmuszane do jedzenia (i jeśli mówię, że zmuszane mam na myśli karmienie dosłownie siłą), na sypialni rzucane na materac, jak które nie spało, wstawało, albo podnosiło główkę, szarpane przy ubieraniu, ośmieszane w toalecie i temacie "łazienkowym". Wszystko w grupie najmłodszej.

Jeden chłopiec szczególnie "wpadł w oko" pani przedszkolance, a im bardziej się na niego darła i popychała, tym większe miał kłopoty emocjonalne.
W końcu każde wyjście do przedszkola było dramatem, a każdy poranek zaczynał się od pytania - czy dziś sobota?! Rodzice zasięgnęli rady psychologa (wcześniej próbowali dowiedzieć się w przedszkolu czy wszystko jest ok, bo chłopiec nic nie chciał mówić).

Pani psycholog udało się trafić do dzieciaka i dowiedzieć się, że jedna z pań bije dzieci, na sypialni szarpie, jak któreś jej podpadnie to straszy, że jak będą niegrzeczne to mamusia po nie już nie wróci, jak ktoś nie zdąży do łazienki, albo nie zawoła, to jest wywlekany na środek i pokazywany innym dzieciom. Dostaje przydomek szczoch i tylko tak pani go woła. Mają zapowiedziane, że kto poskarży w domu będzie najgorszy, bo bycie skarżypytą jest gorsze niż bycie szczochem i dostanie straszną karę.

Sprawa oparła się o panią dyrektor, która po wysłuchaniu rodziców chłopca za głowę się złapała i wezwała panią przedszkolankę na konfrontację.
Chłopiec był obecny, trzymał za rączkę tatę i dzielnie odpowiadał na pytania.
Już od drzwi pani przedszkolanka uśmiechnęła się słodziutko i rzuciła do malucha przy rodzicach i dyrekcji:
- A więc okazałeś się małym skarżypytą?
- TAK - odpowiedział malec ściskając mocniej rękę taty.
- I wszystko wypeplałeś, mimo, że to brzydko?
- TAK!

Dyrektorkę mało krew nie zalała, poprosiła, żeby chłopiec poszedł do dzieci i przy rodzicach wzięła w obroty babsko.
Tłumaczyła się między innymi, że nie mówiła szczochu tylko tak pieszczotliwie - szczoszku i nie ma sobie absolutnie nic do zarzucenia, bo dyscyplina musi być, a ona nie znosi grymasów i nieposłuszeństwa.

Rozpoczęła się procedura ukarania baby dyscyplinarnie, na co przyszła do dyrektorki z czekoladą i z rozbrajającym uśmiechem zaproponowała "danie spokoju z tymi głupotami".

Pani z dziećmi już nie pracuje.

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1144 (1186)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…