Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#55544

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ta piekielna historia miała miejsce kilka lat temu, kiedy byłam na trzecim roku studiów dziennych jedynego uniwersytetu w mieście X.

Od drugiego roku studiów mieszkałam w mieście X wraz z narzeczonym, który pracował i zarabiał najniższą krajową. Na pomoc finansową od moich rodziców w tym czasie trudno było liczyć, ponieważ im samym się nie przelewało. Ot mój tata wysyłał mi czasem jakieś pieniądze lecz kiedy stracił pracę i z tym było trudno. W połowie trzeciego roku urodziło nam się dziecko. Coraz częściej zaczęłam się zastanawiać nad stypendium na uczelni, bo dowiedziałam się, że wielu studentów z takiej pomocy korzysta. Składając dokumenty dowiedziałam się, że :
- polskie uczelnie w sprawach przyznawania stypendium socjalnego nie biorą pod uwagę konkubinatu ( Albo akt małżeństwa i zaświadczenie o dochodach swoich i męża, albo zaświadczenie o przyznanych alimentach od ojca dziecka) - na nic moje tłumaczenia, że razem mieszkamy i wychowujemy córkę i pozywać narzeczonego o alimenty nie zamierzam
- Jeśli nie posiadam aktu małżeństwa de facto finansowo podlegam pod rodziców ( na nic to tłumaczyć, że mnie nie utrzymują) - ma być zaświadczenie o ich zarobkach i koniec

Myślę ok. Nawet jeśli policzą mnie, moją córkę i brata oraz rodziców to nie przekroczymy progu i coś mi przyznają. O! Jakie było moje zdziwienie, że nie mają zamiaru do dochodu na osobę wliczać mojej córki. Na pytanie: dlaczego? - Dlatego, że nie należy do rodziny. Po prostu nie miałam mocy, żeby ogarnąć tok rozumowania tej Pani. Zapytałam więc: co z dzieckiem? Gdzie ono się wlicza? - A no nigdzie, bo to ja o stypendium się staram, więc pod uwagę biorą tylko mnie i moich rodziców...ręce mi opadły ...a na koniec Pani dodała, że jeśli rodzice niewystarczająco wspierają mnie finansowo zawsze mogę pozwać ich o alimenty...nogi tez opadły...

Koniec końców stypendium nie dostałam, bo dochód obojga rodziców na nas troje przekroczył minimalnie próg, a o złotej radzie Pani zapomniałam, bo nie miałam zamiaru pozywać nikogo o alimenty. I tak nasz piękny kraj i jego głupie przepisy dbają o ludzi, na których barkach spoczywa jego przyszłość.

Najciekawsze jest to, że jeden papierek (Akt małżeństwa)był wyznacznikiem tego czy coś mi się należy czy nie...

uczelnia

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (28)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…