Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#55664

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zapewne większość z Was czytała w prasie artykuły jak to dzielny zus (celowo z małej litery) złapał nieuczciwych pacjentów na wyłudzaniu zwolnień lekarskich. I kwoty oszczędności z tego tytułu są kosmiczne. Normalny (zdrowy) człowiek myśli sobie - dobrze, że złapali oszustów. Punkt widzenia zmienia się jednak, gdy sami, lub ktoś z rodziny przewlekle zachoruje...

Moja mama po latach uczciwej pracy (i odprowadzaniu składek wszelakich) zachorowała. Konieczne długie leczenie. Brak możliwości pracy na stanowisku, na którym pracowała. Trzeba się leczyć.
Za pierwszy miesiąc płaci pracodawca. Wszystko sprawnie i bez zgrzytów. Drugie L-4 (bez zastrzeżenia, że musi leżeć) i zaczyna się piekielność zakładu utylizacji szmalu...

W skrzynce awizo. Na pocztę daleko, mama ma trudności z poruszaniem się. Gdy w końcu któreś z nas mogło z nią podjechać, minęło kilka dni. Okazało się, że to wezwanie na komisję lekarską, która odbyła się 3 dni wcześniej. Od dnia następnego po komisji zasiłek chorobowy jest cofnięty (tzn. może chorować, ale kasy nie zobaczy). Mama płacze, bo cofnęli jej zasiłek za 2 tygodnie, a to znaczy, że nie będzie miała na leki, rachunki itp.

Następnego dnia zawożę ją do zusu, jeszcze zwolnienie trwa, więc może ją przebadają. Zostaje odesłana do domu, ewentualnie może napisać wyjaśnienie. Siadamy, piszemy. Kupuję mamie leki, robię zakupy, dzwonię do siostry, żeby też się dorzuciła. W ciągu kilku tygodni przychodzi decyzja, że jednak wyjaśnienie nie zostało uwzględnione i kasy nie będzie. Można się odwołać w ciągu 30 dni do Sądu Pracy za pośrednictwem zus.

Mówię - piszemy. Mama w płacz, że z nimi jeszcze nikt nie wygrał, że to kosztuje, że ona nie wie, że jak to do sądu. Poszperaliśmy w necie, poszukaliśmy przepisów, napisaliśmy odwołanie, tłumacząc mamie, że jak będzie trzeba to zapłacimy za prawnika. Podpisała.
Po jakimś miesiącu przyszło pismo z zusu, że jednak wycofują poprzednią decyzję, że przesyłają pieniądze za okres, za który je cofnęli.

Mama jest już na kolejnym zwolnieniu. Zus po raz kolejny wzywał ją na komisję. Lekarz orzecznik nie okazuje się uzdrowicielem i potwierdził zasadność zwolnienia.
Więc reasumując:

- zus wzywa pacjenta na komisję za pomocą pisma poleconego, nie dając mu szans na stawienie się na nią jeżeli nie odbierze go bezpośrednio od listonosza (niezgodne z KPA). Na odbiór jest 14 dni. Komisja była 2 dni po awizowaniu. I pomimo niezgodnego z prawem działania wydaje decyzję pozbawiającą chorą osobę dochodu.
- postraszony sądem - nagle uznaje argumenty, przyznaje się do błędnej decyzji i wypłaca należne pieniądze.
Wygląda to na celowe działanie i okradanie pacjentów.
Bo ile osób, tak jak moja mama ma opory, żeby iść do sądu i pisać pisma?
Ile osób zostało niesłusznie pozbawionych zasiłku chorobowego, bo listonosz nie zadzwonił tylko wrzucił awizo? Albo poczta dostarczyła pismo w dniu komisji?
Ile osób nie wie, że ma prawo do odwołania? Nie potrafi czytać tego prawniczego bełkotu?
Kilka procent się odwoła. Reszta nie będzie potrafiła.

I tak patrząc na to nieco z boku - czy nie taniej byłoby wypłacić zasiłki tym kilku procentom kombinujących, zamiast utrzymywać olbrzymi i pewnie przeraźliwie drogi aparat kontrolny?

piekielny zus

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 605 (681)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…