Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#55771

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Szlag mnie trafi. Albo kogoś zabiję.
Sąsiedzi dwa piętra wyżej mają pieseczka – sznaucera miniaturkę. My mamy dwa albo nawet trzy razy większego kundla. Obie suczki nienawidzą się z energią wartą lepszej sprawy. Cóż, zdarza się.
Za każdym razem jak sznaucerka opuszcza mieszkanie z właścicielką, robi awanturę pod naszymi drzwiami, drażniąc tym samym mojego psa – szczeka, warczy, rzuca się na drzwi. Z sąsiadem nie ma takich przejść – suka idzie cichutko, spokojnie, a nasza nie zwraca na nią uwagi.
Moja w kaszę dmuchać sobie nie da, więc reaguje podobnie – rzuca się na drzwi, do klamki, jeży się, warczy i szczeka. W bezpośrednim starciu mała byłaby bez szans, bo nasza jest już tak rozjuszona. Choć siły mi nie brakuje, to z trudem odciągam rozwścieczonego psa od drzwi.
Wielokrotnie upominałam właścicielkę, by brała sznaucerkę na ręce lub wyprowadzała ją na smyczy, bo jak któregoś dnia przez przypadek zostawimy otwarte drzwi (bez zasuniętego zamka), to nasza sama sobie je uchyli i będzie po ich pieseczku, ponieważ Emi patyczkować się nie będzie. A odciągnąć ją możemy nie zdążyć. Po pierwszej takiej uwadze przez tydzień był spokój. Teraz jestem regularnie ignorowana, bo to tylko pies i nic złego nie robi.
Zarówno ja, jak i sąsiadka z piętra wyżej, która ma kota, więc przeżywa to samo co ja po kilka razy dziennie, mamy podrapane drzwi.
A czemu teraz o tym piszę? Bo o trzeciej nad ranem musiałam zrywać się z łóżka, by uspokoić psa. Cały dom postawiony na nogi – chora mama, uczący się w liceum brat i ja, bo sąsiadka raczy wyjść na spacer z pieseczkiem. Pół godziny później powtórka z rozrywki. I tak dzień w dzień o różnych porach.
Zabić? Czy wreszcie przestać zamykać drzwi, licząc że problem sam się rozwiąże?

blok

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 72 (260)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…