Pacjentka, starowinka.
Coś tam pobolewa, coś tam strzyka, pyka, spać nie daje. Boli, rzęzi, dusi, gniecie. Kochani ratownicy litują się i zabiorą. A co tam. Najwyżej nam w szpitalu pokażą znak serdeczny, dobre humory mamy, dajmy ludziom coś od siebie.
- Wstanie pani sama?
- Ano, wstanę.
Asekuracyjnie chcę podać babci rękę, już mam złapać, już ma dojść do kontaktu łapsko-łapsko...
Jak nie ryknie.
- Ożeż ty! Chu... Ty! Rwać się babcie zachciało!? Pindla w spodniach trzymaj! Oż ty, żeż ty!
Odruchowo zasłoniłem najlepszego z mych przyjaciół. Wcisnąłem pacjentkę koledze i uciekłem za kierownicę. Całą drogę śmiejąc się z towarzysza, który przez samą swoją obecność w budzie wysłuchiwał o swoim popędzie do starszych pań.
Panią w szpitalu zatrzymali. A nam na odchodne palcem jeszcze pogroziła krzycząc: Ty, ty... Chu... ty!
Oż w mordę...
Coś tam pobolewa, coś tam strzyka, pyka, spać nie daje. Boli, rzęzi, dusi, gniecie. Kochani ratownicy litują się i zabiorą. A co tam. Najwyżej nam w szpitalu pokażą znak serdeczny, dobre humory mamy, dajmy ludziom coś od siebie.
- Wstanie pani sama?
- Ano, wstanę.
Asekuracyjnie chcę podać babci rękę, już mam złapać, już ma dojść do kontaktu łapsko-łapsko...
Jak nie ryknie.
- Ożeż ty! Chu... Ty! Rwać się babcie zachciało!? Pindla w spodniach trzymaj! Oż ty, żeż ty!
Odruchowo zasłoniłem najlepszego z mych przyjaciół. Wcisnąłem pacjentkę koledze i uciekłem za kierownicę. Całą drogę śmiejąc się z towarzysza, który przez samą swoją obecność w budzie wysłuchiwał o swoim popędzie do starszych pań.
Panią w szpitalu zatrzymali. A nam na odchodne palcem jeszcze pogroziła krzycząc: Ty, ty... Chu... ty!
Oż w mordę...
praca
Ocena:
921
(1027)
Komentarze