Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#56136

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zanim przejdę do historii, serdecznie radzę najpierw skończyć jeść...

Będziemy mieć gości, wiec wczoraj postanowiliśmy się zaopatrzyć w zapas jedzenia (goście jechali z daleka, wiec wiadomo że nie postawimy im tylko herbatniczków i kawy). Wysłałam więc męża na zakupy, a sama już zaczęłam przygotowywać niektóre potrawy.
Jedną z rzeczy których potrzebowaliśmy było mięso mielone, a że mąż się spieszył, to nie kazał im zmielić wybranego kawałka (jak to zawsze robi), a tylko poprosił o kilogram już zmielonego mięsa wołowego.
Gdy wrócił do domu zabrałam się za to mielone i, w trakcie gotowania, przez to że ciągle mieszałam, dostrzegłam tam COŚ... Najpierw myślałam, że to tylko duży kawałek cebuli, ale jakoś za sztywne na cebulę...
Po oględzinach okazało się, że to paznokieć(!!!), długi, żółtawy paznokieć! Potem odnalazłam jeszcze jakieś włókna, tak jakby mielącemu w maszynę wkręcił się kawałek rękawa ze swetra.

Oczywiście poszliśmy do mięsnego na skargę i po krótkiej walce oddali nam pieniądze, ale straty moralne są większe niż te kilka funtów. Mam wrażenie, że już nigdy nic nie zjem.

gastronomia

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 472 (642)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…