Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#56141

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzisiaj zapadł wyrok w sprawie przyznania praw do opieki nad dzieckiem. Nad dzieckiem mojej kuzynki (nazwijmy ją Kasia) i jej chłopaka (nazwijmy go Tomek). I jednocześnie mojej chrześniaczki.

Tomek był zawsze zaradnym facetem, harował dniami i nocami, byleby zapewnić najlepsze życie swojej rodzinie. Jego córka była jego oczkiem w głowie, spędzał z nią każdą wolną chwilę bez względu na zmęczenie czy stres. Nie wychodził z kolegami na piwko, nie siedział godzinami w internecie, lubił gotować i sprzątać. Ogólnie facet-ideał.

Kaśka z kolei jest kompletnie nieodpowiedzialna. Wychodziła do pracy rano, wracała wieczorami, choć powinna pracować tylko do godziny 14. Kiedy miała wolną chwilę zabierała dziecko "na spacer" - wychodziła do parku, gdzie siedziała z koleżankami i odpalała jednego papierosa za drugim. Nie lubiła sprzątać, gotować też nie bardzo, najlepiej dać jej internet i nie wchodzić w drogę.

Od jakiegoś czasu często się kłócili. Tomek prosił, błagał, groził. Nic to nie pomagało. Któregoś dnia spakował jej rzeczy i postawił w korytarzu. Kaśka miała się wynieść.

Wyniosła się. Z dzieckiem. Zamieszkała ze swoją matką, która wnuczkę uwielbiała, a Kaśce to odpowiadało, bo dzieciaka miała z głowy.

Doszło do rozprawy. Przeciwko Tomkowi stanęła niemal cała rodzina Kaśki. Wytykali mu każdy błąd, wymyślali romanse, obwiniali o rzeczy, które nie powinny mieć żadnego znaczenia w tej sprawie. Za nim stanęła jego matka, która przez cały czas z nimi mieszkała.

Sąd przyznał opiekę nad dzieckiem matce. Tomek może dzieciaka widywać co drugi tydzień.

I nie wiem czy mam się śmiać czy raczej płakać.

sąd rodzinny

Skomentuj (66) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 898 (1030)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…