Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#56731

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ludzie bez wyobraźni. Pod blok, w którym mieszkałam całe życie jest wjazd z ulicy, można tamtędy wjechać na chodnik, żeby stanąć pod klatką na czas załadunku. Gdy się stamtąd wyprowadzałam postanowiłam właśnie z tego wjazdu skorzystać, żeby się jak najmniej nachodzić ze wszystkimi pakunkami. Zadowolona wsiadłam, więc do mojej Fieściny i dawaj na podjazd, a tam starszy Jegomość z wnukiem, ale nic ominęłam ich zgrabnie( w końcu nie od dziś mam prawo jazdy) i zaparkowałam obok, gdzie czekali już na mnie dziadkowie (osoby po 70, schorowani, ale kochani, znieśli co mogli i czekali obładowani jak wielbłądy). Wysiadam z autka, a tenże Jegomość, że ja go rozjechać chciałam. I na policję dzwoni! Tyle tylko, że :
a) tam nie ma zakazu wjazdu
b) nawet go nie tknęłam
c) Pan chciał tam przejść przez ulicę, a w tym miejscu przejścia brak!
Tłumaczę to gościowi spokojnie, choć krew już buzowała, a gościu rzuca się pod najeżdżający pojazd, krzycząc :'Policja zatrzymajcie się". Taaak, tylko że to karetka była. Sytuacja się zagęszczała, ja sobie pakuję wszystko do samochodu, a Pan łaskaw krzyczeć coraz głośniej, a przekleństw tylu nie słyszałam od lat. Mówię mu w końcu, że może by się nie darł tak przy dziecku. Ale to go nie uspokoiło, zdenerwował się jeszcze bardziej. Do tego stopnia, że rzucił się z pięściami na mojego 73 letniego dziadka! O tego było już za wiele, odciągnęłam Pana (duża kobitka jestem, a jeszcze adrenalina zrobiła swoje) i to ja zadzwoniłam na policję. W tym momencie Pan uciekł.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy i zmierzymy jak równy z równym.

ulica

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 55 (167)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…