Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

shuna1

Zamieszcza historie od: 11 grudnia 2013 - 16:32
Ostatnio: 29 stycznia 2018 - 17:53
  • Historii na głównej: 3 z 5
  • Punktów za historie: 2847
  • Komentarzy: 12
  • Punktów za komentarze: 157
 

#56733

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym, że nie warto poświęcać się dla pracy/pracodawcy.

Pracowałam w jednej firmie 5 lat. Poszłam tam zaraz po szkole i się zasiedziałam. Nie była to lekka praca, byłam sama na kilku bardzo odpowiedzialnych stanowiskach, ale radziłam sobie. Praca po 9-10 godz. dziennie od pon. do soboty, stres, brak jakichkolwiek urlopów. W końcu organizm zastrajkował, dostałam zawrotów głowy tak mocnych, że ledwo chodziłam, ale i tak do pracy poszłam, aż w niedzielę wylądowałam w szpitalu. Dzwonię, więc do mojej ukochanej szefowej, mówię jaka jest sytuacja, że w poniedziałek nie dotrę do pracy. Jej odpowiedź: "to kto nam pensje naliczy, przecież jest koniec miesiąca?".

To jeszcze nie był koniec piekielności, wyszłam ze szpitala, dostałam jeszcze 2 tyg. chorobowego, a koleżanka z pracy dzwoni do mnie z informacją, że nie mam się spieszyć z powrotem do pracy. Oho, zwolnić chcą. Dobrze, pojadę, porozmawiam jak z ludźmi na poziomie. Szefowa odparła, że zwolnić mnie nie może, bo mam umowę na czas nieokreślony, ale owszem nie chcą mnie, bo mam raka i umrę na schodach w pracy, a oni nie chcą kolejnego wypadku przy pracy.

Skąd u niej wieści o raku? Bo miałam robiony rezonans w szpitalu onkologicznym (tam były najmniejsze kolejki).
Ułatwiłam Pani szefowej zadanie i sama rzuciłam wypowiedzenie. A sobie obiecałam już nigdy nie przedkładać zdrowia nad pracę.

praca

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 579 (683)

#56734

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia o tym, że nie warto poświęcać się dla pracy.

W mojej poprzedniej firmie zatrudnili młodą dziewuszkę. Prosta dziewczyna z wioski, niezbyt inteligentna, ale za to chętna do pomocy i zawsze uśmiechnięta. Była tam sekretarką i jej głównym zajęciem w ciągu dnia było kserowanie dokumentów i parzenie kawy dla klientów, w tym sprawdzała się idealnie.

Żeby dojechać do pracy na 7 rano, wstawała codziennie o 4, jechała 6 km rowerem, potem 50 km pociągiem, a później już tylko 2 km na pieszo do pracy. W ogóle jej to nie przeszkadzało, chciała pracować i tyle. Kazali jej zostać godzinę dłużej w pracy: "nie ma sprawy" - odpowiadała z uśmiechem na twarzy (chociaż wiązało się to z tym, że na pociąg będzie musiała czekać 3 godz.). Kiedyś szefostwo wymyśliło sobie wieczornego grilla dla klientów, ją wzięli jako hostessę. Nikt nie zainteresował się tym, że ta dziewczyna będzie musiała wracać po północy pociągiem, a potem rowerem do domu. Ona też się nie poskarżyła.
Wydaje się Wam idealny pracownik? Otóż nie dla mojej szefowej, dla niej była, uwaga, za brzydka!

Pewnego pięknego dnia przyprowadziła ze sobą jakąś nową panienkę, twierdząc że to sekretarka do nowego oddziału. Więc nasza wiecznie uśmiechnięta, zaczęła uczyć wszystkiego nowa koleżankę. A na koniec dnia, w nagrodę dostała od szefowej wypowiedzenie.
Dziękuję kochana firmo.

praca

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1084 (1152)

#56736

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Teściowa z piekła rodem. No stało się, zakochałam się na zabój, do tego stopnia, że wyszłam za mąż. Przed ślubem mąż mi opowiedział, że jego rodzice mają kłopoty finansowe i że on również wziął kredyt żeby ich wspomóc, a teraz go nadal spłaca. Cóż, miłość do portfela nie zagląda (choć według dzisiejszych standardów owszem), pomyślałam poradzimy sobie, spłacimy.

Żyliśmy sobie spokojnie, co miesiąc płacąc raty i marząc o pozbyciu się długu. Teściową zwolnili z pracy, ale dostała wysoką odprawę, wezwała nas więc do siebie. Idziemy w duchu licząc, że chce nam oddać choć część na spłatę jej kredytu, ale nie, chciała żebyśmy pomogli jej wybrać samochód, bo skoro ma tyle kasy to trzeba ją gdzieś ulokować. Po co spłacać te wszystkie długi, które na nich ciążą, lepiej kupić autko. Żeby było śmieszniej, po miesiącu przyszła do nas pożyczyć 500 zł, bo jej nie starcza na paliwo. Przeżyłam, wybaczyłam. Po kilku miesiącach totalnego zaciskania pasa i po dorzuceniu pensji męża, udało nam się uzbierać kasę na ten nieszczęsny kredyt. Mój luby zadowolony poszedł się pochwalić rodzicom jacy jesteśmy zaradni. Jej słowa: "O, to macie tyle kasy w domu? Dajcie mi połowę, a wy sobie dozbieracie na ten kredyt"

Tak mamusiu, już Ci daję, cyjanek do kawy.

teściowa

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 931 (1017)
zarchiwizowany

#56731

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ludzie bez wyobraźni. Pod blok, w którym mieszkałam całe życie jest wjazd z ulicy, można tamtędy wjechać na chodnik, żeby stanąć pod klatką na czas załadunku. Gdy się stamtąd wyprowadzałam postanowiłam właśnie z tego wjazdu skorzystać, żeby się jak najmniej nachodzić ze wszystkimi pakunkami. Zadowolona wsiadłam, więc do mojej Fieściny i dawaj na podjazd, a tam starszy Jegomość z wnukiem, ale nic ominęłam ich zgrabnie( w końcu nie od dziś mam prawo jazdy) i zaparkowałam obok, gdzie czekali już na mnie dziadkowie (osoby po 70, schorowani, ale kochani, znieśli co mogli i czekali obładowani jak wielbłądy). Wysiadam z autka, a tenże Jegomość, że ja go rozjechać chciałam. I na policję dzwoni! Tyle tylko, że :
a) tam nie ma zakazu wjazdu
b) nawet go nie tknęłam
c) Pan chciał tam przejść przez ulicę, a w tym miejscu przejścia brak!
Tłumaczę to gościowi spokojnie, choć krew już buzowała, a gościu rzuca się pod najeżdżający pojazd, krzycząc :'Policja zatrzymajcie się". Taaak, tylko że to karetka była. Sytuacja się zagęszczała, ja sobie pakuję wszystko do samochodu, a Pan łaskaw krzyczeć coraz głośniej, a przekleństw tylu nie słyszałam od lat. Mówię mu w końcu, że może by się nie darł tak przy dziecku. Ale to go nie uspokoiło, zdenerwował się jeszcze bardziej. Do tego stopnia, że rzucił się z pięściami na mojego 73 letniego dziadka! O tego było już za wiele, odciągnęłam Pana (duża kobitka jestem, a jeszcze adrenalina zrobiła swoje) i to ja zadzwoniłam na policję. W tym momencie Pan uciekł.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy i zmierzymy jak równy z równym.

ulica

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 55 (167)
zarchiwizowany

#56730

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Poczta, czyli miejsce, z którym większość z nas miała już jakieś przygody. Okienko do nadawania paczek, listów. Przede mną jedna osoba, myślę jest ok, szybko pójdzie, ale nieeee. Klientka chciała wysłać list do Londynu, niestety dla Pani z okienka okazało się to za trudne.
Klientka : -do Londynu ten list
Poczta: - czyli do Niemiec?
K:- nie, do Londynu
P:- ale to przecież Niemcy...
Taaaak, ja wiem że nie każdy jest fanem geografii, jak ja, ale żeby nie mieć tak podstawowej wiedzy? Po 5 min.takiej wymiany zdań, krzyknęłam, że Londyn to Wielka Brytania. Pani z okienka czerwona jak burak, a kolejka, która w tym czasie się utworzyła zaczęła mi bić brawo.

Poczta Polska

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -19 (43)

1