Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#56763

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
historia http://piekielni.pl/56751#comments (może wymyślona, może nie) przypomniała mi wspomnienia mojego taty z czasów, kiedy był wolontariuszem w monarze dawno dawno temu. Opiszę tutaj dwie sytuacje, które dotyczą dzieci. Ku przestrodze.

Sytuacja pierwsza.
Piekielna była po części mamusia, po części mój tata.
Do taty przychodzi mama z dziewięcioletnim synkiem, który wącha klej. Mały nie widział nic złego w tym co robił. Tata zapytał go dlaczego właściwie to robi (może miał jakieś problemy w domu czy szkole, może chciał uciec od rzeczywistości). Odpowiedź dziewięciolatka "bo czuję się wtedy tak fajnie, tak inaczej, jakbym był z kobietą" bardzo zaskoczyła mojego tatę, który postanowił zrobić małemu terapię szokową. Wziął kawałek styropianu i oblał go rozpuszczalnikiem, opowiadając dziecku, że właśnie to dzieje się z jego mózgiem, kiedy stosuje takie substancje. Chłopiec w płacz, atak histerii i wtedy do akcji wkroczyła mamusia. Zaczęła drzeć się na mojego tatę, bluzgać i wyzywać że jej synka przestraszył, po czym wzięła małego za rękę i wyszła trzaskając drzwiami.
Po miesiącu mamusia wróciła. Z czekoladą i kwiatami dla mojego taty. Po tej terapii szokowej jej syn zaczął się wręcz bać klejów i przynajmniej ma pewność że nie będzie próbował niczego mocniejszego. Może piekielnie, ale skutecznie.


Sytuacja druga
Tata został wezwany wraz z kolegami do szkoły podstawowej. Z przerażeniem odkryli, że wiele dzieciaków (nawet siedmiolatki) chodzą naćpane. Dyrektor szkoły załamany, nauczycielki nie wiedzą co robić,do gabinetu pielęgniarki kolejki, a że czasy takie a nie inne, to większość rodziców nie miała pojęcia o tym co się dzieje.
Pogadanki na temat narkotyków nie przyniosły żadnych skutków, mijały tygodnie a dzieci dalej były otępiałe. Po jakimś czasie monarowcy rozwiązali zagadkę. Dzieci przed lekcjami dostawały (potem już same kupowały) cukierki, dostawały również znaczki z kolorowymi obrazkami, które można było kolekcjonować. Znaczki żeby przykleić, trzeba było polizać, jednak były posmarowane jakimś świństwem.
Dlaczego nikt nie zauważał faceta wpychającego słodycze dzieciom pod szkołą? Ponieważ był rodzicem jednego z chłopców. Synek pomagał mu rozprowadzać "towar" podczas przerw.

Wiem że dużo się mówi o problemie narkotykowym wśród młodzieży, jednak warto też zwrócić uwagę na najmłodszych.

szkoła monar

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 209 (341)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…