Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#56882

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pewnie za ten tekst posypią się na mnie gromy, ale cóż...

Mieszkam obecnie w centrum dużego miasta (nie jest to chwalenie się, tylko rzecz istotna w omawianej przeze mnie sprawie). Nie lubię płacić kartą, chociaż mam świadomość, że pewnie za parę lat będę musiała zrezygnować ze swoich nawyków i dostosować się do reszty społeczeństwa.

Od pewnego czasu mam nieodparte wrażenie, że zapłacenie gdziekolwiek banknotem stuzłotowym jest w najlepszym razie traktowane przez sprzedawców i kasjerów jako nietakt, a często jako zbrodnia i złośliwość. Ciągle napotykam piorunujące spojrzenia i okrzyki "O Jezus Maria!" na widok banknotu. Dodam, że staram się w miarę możliwości unikać płacenia takim nominałem i że nie robię zazwyczaj "poważnych" zakupów przed południem, a ciągle natrafiam na opisane wyżej reakcje. Doszło do tego, że jak zostaje mi stówka w portfelu, to zastanawiam się, do którego sklepu iść, żeby się nie narazić sprzedawcy, i najczęściej idę do zaprzyjaźnionego, gdzie koniec końców ekspedient może i z uśmiechem na twarzy, ale jednak coś tam sobie ponarzeka. A przecież takie nominały wydaje bankomat i nic się na to nie poradzi. Powiecie: "Płać kartą." Cóż, nie w każdym sklepie jest taka możliwość, a czasem można płacić kartą od określonej kwoty i to za wyroby inne niż tytoniowe.

I tak, pracowałam jako sprzedawczyni. ZAWSZE miałam klientowi wydać.

sklepy i sklepiki

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (27)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…