Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#57114

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Koleżanka opowiadała o swojej przygodzie na pogotowiu. Pewnego dnia babcia dramatycznym głosem przez telefon poskarżyła się swojej córce (mamie koleżanki), że źle się czuje "jakiś udar, albo zawał, słabo jej, mdli, dusi i skręca". Rodzinka przyjechała, zapakowała babcię do samochodu i zawiozła na pogotowie. Staruszka miała szczęście, bo kolejek dużych nie było i tylko po 2 osobach została przyjęta. A na korytarzu tak wydzierała się, jęczała jakby w pełni zdrowa była, a nie prawie umierająca.

Jak tylko babcia lekarza zobaczyła zaczęła wołać jak ją boli, jak męczy, umiera na pewno! Księdza jej trzeba, bo umiera. Lekarz bada, wypytuje ale nijak diagnozy postawić nie może, za dużo objawów, a za mało w badaniach wychodzi. Nagle słychać szybkie kroki za zasłonką i młody ksiądz wpada do "pokoiku". Na szyi stuła, w ręku oleje do namaszczeń, a w drugiej biblia (czy co oni tam noszą). I pyta się komu udzielić ostatniego namaszczenia, kto umiera?

Lekarz mówił, że tak szybko zdrowiejącej pacjentki nigdy nie widział :) Babci od ręki przeszło i zaczęła się zbierać do domu. Szkoda tylko, że udając chorobę zajęła miejsce w kolejce innym naprawdę potrzebującym ludziom.

babcia w szpitalu

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 468 (548)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…