Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#57183

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Było to kilka ładnych latek temu, kiedy daleko mi było do stabilizacji życiowej. Pracując, wynajmowałam pokój gdzieś, u kogoś.

Akurat wynajmowałam 30 metrowy pokój, w mieszkaniu w samym centrum Wrocławia - dosłownie 1 minutę drogi piechotą od Galerii Dominikańskiej - a więc naprawde w centrum. Pokój wielki, jeden dziwny współlokator w drugim pokoju (który zasługuje tu na osobną historię), cena 600 zł zawierająca już rachunki. Wiec warunki super. Około października uznałam jednak, że zimnawo jakby w mieszkaniu sie robi i cieplej nie będzie wcale bo... kaloryferów i jakiegokolwiek zainstalowanego ogrzewania zdecydowany brak. Serio! brak zainstalowanego ogrzewania w całym budynku! Czemu więc postanowiłam się wprowadzić? Ano przy oględzinach mieszkania nie zwróciłam uwagi na brak kaloryferów, bo ich istnienie było dla mnie oczywiste - jak sie okazało - zbyt oczywiste. Jako, że nadchodziło lato, postanowiłam zostać w mieszkaniu do jesieni.

I wtedy właśnie rozglądając się za czymś nowym, poznałam Francuskiego Pieska. To była nowa współlokatorka. W nowym mieszkaniu, co prawda znacznie dalej od centrum ale mieszkanie naprawde bardzo ładne i zadbane, składające się z sypialni, dużego salonu połączonego z kuchnią i łazienki. Okolica ładna, blisko park. Francuski Piesek sama wynajmowała to mieszkanie ale było dla niej za drogo więc uznała, że odstąpi mi sypialnie za 500 zł razem z rachunkami a sama przeniesie się do salonu - z którego też moge korzystać. Warunki cud- miód, świetny standard, dobra okolica, dobry dojazd, współlokatorka zarzekająca się, że jest pracoholikiem i więcej jej nie ma niż jest.

W praktyce wyprowadziłam się po 1,5 miesiąca bo szlag mnie trafił. A oto dlaczego:
- Zaraz po wprowadzce okazało się, że Francuski Piesek po godzinach przyjmuje ludzi na korepetycje językowe. I by chciała, żebym w tym czasie nie plątała sie po mieszkaniu.
Ok - ustaliłyśmy, że ona mnie wcześniej poinformuje kiedy mam sie nie plątać a ja wtedy sobie zorganizuje jakoś czas na mieście albo u siebie w pokoju. Było to troche uciążliwe ale dałyśmy rade w tym temacie.
- W dzień wprowadzki usłyszałam, że nie mogę mieć faceta! A jeśli już to on i tak nie może mnie odwiedzać ani u mnie spać! Zdziwiłam się, bo laska w moim wieku, nie żadna tam zakonnica i takie zasady? Ale że akurat nie miałam żadnego na sumieniu to olałam i uznałam, że będę sie martwić jak sie jakiś absztyfikant znajdzie.
- Reagowała przewrażliwieniem na każde moje dosadniejsze słowo - niekoniecznie nawet przekleństwo. Niestosowne było np. stwierdzenie "a niech spada" ;) - stąd pseudonim Francuski Piesek.
- Zaraz na początku ustaliłyśmy, że każda z nas całe mieszkanie sprząta co drugi weekend. Ok, jak dla mnie super. Nie spodziewałam sie tylko otrzymać przed jej wyjazdem na weekend dokładnej listy sprzątania. Była długa na 2 kartki A4 i były na niej wyszczególnione wszystkie miejsca, które trzeba było wyszorować (np. kosz na smieci - wewnętrzna i zewnętrzna strona, wewnętrzne strony szafek, organizer w szufladzie ze sztućcami i takich pozycji całe 2 kartki ;) Podłóg jej zdaniem się nie myło mopem, tylko nalewało do miski ciepłej wody i całą podłogę kawałek po kawałku myło się małą gąbeczką - bo tak jest dokładniej! Tu uznałam, że sorry ale ja nie bede zasuwać z gąbką na kolanach po 60 metrowym mieszkaniu i ku jej niezadowoleniu kupiłam wiaderko z mopem a listę wywaliłam uznając, że chyba umiem sprzątać ;)
- Ten pedantyzm nie przeszkadzał jej magazynować śmieci w szafce ;) Tak, wszystkie śmieci, nadające się do segregacji wpychała do największej szafki po kolei jak leci i kiedy szafka się już nie domykała, to segregowała je na plastik, szkło i papier a potem wynosiła do poszczególnych koszy. Pomijam fakt, że nieco cierpiałyśmy na brak miejsca w kuchni a największa szafka była przeznaczona na... śmieci.
- Pewnego dnia zażyczyła sobie, bym płyn do mycia naczyń i reszte środków utrzymania czystości kupowała wyłącznie takie które ona mi wskaże, bo jest do nich przyzwyczajona.
- Nieługo po wprowadzce okazało się, że pokój jest tak tani, ponieważ co drugi weekend przyjeżdzają jej dwie koleżanki na studia zaoczne i u niej nocują. Skoro wprowadziłam się ja, to ona na te weekendy bedzie wyjeżdzać, żeby nie robić tłoku i udostępni im swoje łóżko. Nie no luuz zostać z dwiema obcymi osobami, które mają klucze do mieszkania, na cały weekend. Po przyjeździe dziewczyn okazało się, że jest ich nie dwie a trzy. Zdziwione sytuacją, bo zawsze było ich trzy i jedna zawsze spała z Francuskim Pieskiem w moim pokoju. A tu nagle pokój zajęty przez kogoś, kto niekoniecznie chce sie podzielić łóżkiem. Tak, laski zapytały, czy jedna z nich może spac ze mną w jednym łóżku ;) Po mojej odmowie okazało się, że 3 osoby na rozkładanej sofie w salonie sie mieszczą ;) Choć śmiesznie wyglądało... ja jedna mała na wielkim łóżku i one we trzy na sporo mniejszym ;) Wredna jestem ale nie moja wina ;)
- Z jakiegoś powodu nie mogłam sie pojawiac w tle kamerki internetowej, jak ona gadała z jakimś Macho przez skype. Miałam chodzić tak, żeby nie wejść w kadr. Hałasować czy mówić do niej też w tym czasie nie mogłam ;)
- W jeden czwartek po południu bardzo mnie prosiła bym... wyjechała na weekend bo ona potrzebuje mieszkania na wyłączność! Pomyślałam sobie, że moge w sumie odwiedzić kumpelę i niech jej będzie. W piątek bardzo zestresowana dbała o to bym do 16:00 opuściła mieszkanie. Przyjeżdża Macho i absolutnie nie chce mnie zobaczyć bo się poczuje głupio i w ogóle to on bardzo nieśmiały jest. Rozbawiona wyobrażeniem o tym niby Macho wyszłam z domu. Jak wróciłam, musiałam szukać swojej pościeli, swoich kosmetyków i wszystkich innych rzeczy... Dotarło do mnie, że jej bardzo zależy na tym aby Macho nie dowiedział się o tym, że ktoś mieszka z Francuskim Pieskiem, nie wiedziałam tylko z jakiego powodu...
- Miara się ostatecznie przebrała, gdy poprosiła mnie o takie znikanie na 2 weekendy w każdym miesiącu. Wtedy powiedziałam dość i postanowiłam poszukać czegoś innego.

Od rozżalonej panienki usłyszałam że:
- nie doceniam tego, jak dobre warunki mi stworzyła
- jak sie z kimś mieszka, to trzeba sie troche dostosować
- ona jest dla mnie taka dobra i tylko 500 zł jej płace (tu jej przypomniałam, że to ona wymyśliła tę kwotę a ja jej w żaden sposób nie prosiłam o obniżenie ceny )
- brak mi kultury, bo zmusiłam jej koleżanki do spania na jednym łóżku
- mam sie nie wtrącać w związek z jej Macho (sie zwyczajnie dziwiłam, że tak sie musze przed nim ukrywać i że ona mu tak nadskakuje co uznane zostało za wtrącanie sie )
- zostawiam po sobie bałagan - tak, po śniadaniu zawsze zostawiałam w zlewie talerzyk, jakieś sztućce i kubek bo nie miałam czasu ich umyć przed wyjściem do pracy. Na moją uwagę, że w czasie tego 1,5 miesiąca ja całe mieszkanie dokładnie ogarnęłam 3 razy a ona wcale i zdarzyło jej się też zostawić pełen zlew z górką brudnych garów i wyjechać na weekend, nakrzyczała na mnie, że ona zapracowana jest i łatwo mi mówić bo mam za dobrze.

Po czasie dotarło do mnie, że ów Macho był chyba sponsorem i to był powód dla którego nie mógł mnie zobaczyć ;)

współkolatorzy

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 158 (278)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…