Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#57189

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o lokatorach, którzy zagnieździli się w altanie śmietnikowej.

Kilka lat temu administracja naszego osiedla postanowiła zamontować w altanach śmietnikowych zamki, bo mieszkańcy sąsiedniego osiedla (domków jednorodzinnych) podrzucali nam swoje śmieci. Trudno mi orzec jak dużo tego było, w każdym razie mieszkańcy mojego osiedla się zbuntowali, że to zawyża nasze opłaty i że tak trzeba.
Parę lat było w porządku. Jednak minionej jesieni panowie miłośnicy tanich trunków najwyraźniej odkryli sposób jak otwierać te zamki bez użycia klucza. I w ten oto sposób jedną altanę (do której przypisany jest m.in. mój blok) przerobili sobie na sypialnię, toaletę i salon z kominkiem (ok, paleniskiem na ognisko).

Parę historyjek.

Idę wynieść śmieci, z kluczem w ręku, podchodzę do altany i widzę, że drzwi są lekko uchylone. Otwieram, żeby zamachnąć workiem i wrzucić go do kontenera, a jeden z nietrzeźwych lokatorów do mnie:
- Czego tu? Co przeszkadzasz? Wy*** stąd.
Mam nieco ponad 20 lat, nie będę się kłóciła z menelami, nigdy nie wiadomo, co mogą zrobić (ci wyglądali na agresywnych), rzuciłam wór i wróciłam do domu. Od tamtej pory śmieci wynosi tylko mój tata lub brat.

Historia kolejna. Poszła córka sąsiadów. Było to te kilka grudniowych dni, kiedy leżał śnieg, a dziewczyna wyskoczyła do śmietnika w spodenkach 3/4 i bluzie. Panowie lokatorzy altany stoją na zewnątrz, bo w środku nie palą. Justyna wyrzuca najpierw suchą frakcję do kontenera, który stoi przed śmietnikiem.
- Nie zimno ci?
- Nie.
- Oj chodź, my cię tu ogrzejemy. Patrz co dobrego mamy (pokazują na tanie wino).
Justyna stara się nie dać sprowokować i nic nie odpowiada. Idzie dalej do śmietnika wywalić to, co do suchej frakcji się nie kwalifikuje. Panowie między sobą:
- Patrz Zbysiu/Mieciu/Jak-cię-zwał, zaraz jej pokażemy jak się baby rozgrzewa.
Justyna zwiała.

Na porządku dziennych jest zaczepianie dzieci wyprowadzających psy. Ludzie zaczęli się bać wchodzić do altany śmietnikowej, żeby uniknąć konfrontacji z pijaczkami, więc worki zostawiają albo obok altany, albo wrzucają wszystko jak leci do suchej frakcji. Wnuk jednej z sąsiadek, który wpada raz na jakiś czas pomóc swojej babci, poszedł wynieść śmieci i zostawił je właśnie pod drzwiami. Wszystko widział dozorca, który nawrzeszczał na nastolatka, że on nie będzie tego sprzątał, a "gówniarz zaśmieca całe osiedle". Chłopak szczerze odpowiedział, że boi się wejść do środka, na co dozorca odburknął, że to nie jego problem.

Któregoś dnia śmietnikowi lokatorzy postanowili zrobić ognisko w altanie. Powyciągali jakieś papiery ze śmieci, podpalili, a po chwili dosyć silny wiatr zaczął te papiery roznosić po całej altanie i na zewnątrz, gdzie stały zaparkowane samochody. Szybka reakcja parkingowego, który przyleciał i zgasił mini-ognisko wiadrem wody sprawiła, że obyło się w zasadzie bez strat.

Kilkakrotnie interweniowała straż miejska, policja, przyjeżdżało pogotowie, bo któryś z nich jak zapił, tak uderzył o coś głową i zabrali go na badania. Niestety, nie zmieniło to niczego.

W całe sytuacji piekielne jest to, że panowie pijaczkowie zaczepiają dzieci, kobiety, rzucają wulgarne komentarze nt. przechodzących osób. Administracja, której zgłaszano potrzebę wymiany zamków na takie, których nie da się otworzyć przez podważenie patykiem, nie widzi problemu. "Bo przecież któryś z tych mężczyzn pewnie jest mieszkańcem osiedla i ma klucz do obecnego zamka, więc do nowego też na pewno by dostał".

śmietnik

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 503 (579)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…