Historia zasłyszana od kolegi mojego brata, więc może to urban legend. Ale może komuś się przyda ;) Nazwijmy tego kolegę Piotrek.
Piotrek wynajmował stancję w bloku w pewnym dużym mieście. W zasadzie to miał szczęście, bo trafił na bezproblemowych, wyrozumiałych sąsiadów, w większości młodych ludzi, parę małżeństw z dziećmi i całkiem sporo mieszkań studenckich.
Sielanka sobie trwała, aż pewnego dnia wprowadziła się pewna młoda para, jak się okazało - małżeństwo tuż po ślubie. I od razu zabrali się za działania zmierzające w kierunku przetrwania gatunku :) I to dosyć głośno, na osiedlu, na którym echo ponoć niesie :D
Rodzice tłumaczyli dzieciom, że te "dziwne odgłosy" to taki sport. A sport uprawiany był ponoć często, głośno i intensywnie, tak, że niektórzy komentowali, że chyba nowi mieszkańcy zajmują się produkcją filmów 18+, z pejczem i kajdankami jako niezbędnymi rekwizytami. Piotrek miał ten zaszczyt "siedzieć w pierwszym rzędzie", czyli za ścianą.
Mieszkańcy osiedla liczyli, że może para znudzi się sobą wzajemnie szybciej, niż inne małżeństwa, euforia poślubna minie i wszystko się uspokoi. Ale nic nie zwiastowało, że stanie się to dosyć szybko.
Spotkania sąsiadów w windzie, przy skrzynkach pocztowych skończyły się stwierdzeniem: "ale ja do nich nie pójdę, bo powiedzą, że jestem zazdrosny". Anonimy w skrzynce nic nie dawały, kartki wywieszane publicznie nad skrzynkami pocztowymi były zrywane.
W końcu sąsiedzi wzięli się za sposób. Umówili się, że przy pierwszej okazji w najbliższym tygodniu, gdy parka znowu będzie chwaliła się swoim bogatym życiem erotycznym na całe osiedle, wyjdą na balkon, a po zakończeniu akcji zaczną bić brawa.
I tak było. Były brawa, gwizdy, otwieranie szampana, sto lat, wykrzyczane gratulacje, okrzyki "jeszcze jeden!" oraz "gorzko!" itp.
I tak jakby ciszej się zrobiło.
Piotrek wynajmował stancję w bloku w pewnym dużym mieście. W zasadzie to miał szczęście, bo trafił na bezproblemowych, wyrozumiałych sąsiadów, w większości młodych ludzi, parę małżeństw z dziećmi i całkiem sporo mieszkań studenckich.
Sielanka sobie trwała, aż pewnego dnia wprowadziła się pewna młoda para, jak się okazało - małżeństwo tuż po ślubie. I od razu zabrali się za działania zmierzające w kierunku przetrwania gatunku :) I to dosyć głośno, na osiedlu, na którym echo ponoć niesie :D
Rodzice tłumaczyli dzieciom, że te "dziwne odgłosy" to taki sport. A sport uprawiany był ponoć często, głośno i intensywnie, tak, że niektórzy komentowali, że chyba nowi mieszkańcy zajmują się produkcją filmów 18+, z pejczem i kajdankami jako niezbędnymi rekwizytami. Piotrek miał ten zaszczyt "siedzieć w pierwszym rzędzie", czyli za ścianą.
Mieszkańcy osiedla liczyli, że może para znudzi się sobą wzajemnie szybciej, niż inne małżeństwa, euforia poślubna minie i wszystko się uspokoi. Ale nic nie zwiastowało, że stanie się to dosyć szybko.
Spotkania sąsiadów w windzie, przy skrzynkach pocztowych skończyły się stwierdzeniem: "ale ja do nich nie pójdę, bo powiedzą, że jestem zazdrosny". Anonimy w skrzynce nic nie dawały, kartki wywieszane publicznie nad skrzynkami pocztowymi były zrywane.
W końcu sąsiedzi wzięli się za sposób. Umówili się, że przy pierwszej okazji w najbliższym tygodniu, gdy parka znowu będzie chwaliła się swoim bogatym życiem erotycznym na całe osiedle, wyjdą na balkon, a po zakończeniu akcji zaczną bić brawa.
I tak było. Były brawa, gwizdy, otwieranie szampana, sto lat, wykrzyczane gratulacje, okrzyki "jeszcze jeden!" oraz "gorzko!" itp.
I tak jakby ciszej się zrobiło.
młode małżeństwo
Ocena:
1099
(1181)
Komentarze