Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#57653

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pamiętacie historie o Joannie, stażystce? Myślałam, że to największa piekielność, jaka mnie czeka. Srogo się myliłam…


Mój szef ma siostrzenicę Ewę. Znałam ją dotąd jedynie z opowieści, ale zdążyłam zauważyć, że to ambitna, zdolna i przebojowa dziewczyna. Prestiżowa uczelnia, liczne nagrody i tytuły. Tylko jednego jej zabrakło: doświadczenia.

I szefunio wpadł na pomysł, żeby „zatrudnić” Ewę u nas. W cudzysłowie, bo oczywiście tylko dla papierka. Ale, ku zdziwieniu wszystkich, dziewczyna odmówiła. Faktycznie ambitna bestia; wymyśliła, że u nas troszkę popracuje, nauczy się podstawowych rzeczy jak obsługa programów czy ksero (jej słowa!) i jak stwierdzi, że to w miarę opanowała, dopiero weźmie „papierek”. No, no, aż mnie zaintrygowała!



Zjawiła się w poniedziałek. Bo pracą tego bym nie nazwała, skoro przyszła o 12… No tak, musiała się wyspać. Niezwyczajna do pracy w tak sztywnych godzinach pracy, jak od 7 do 15.
Zapoznała się ze wszystkimi pracownikami i miejscami, ażeby się nie zgubić, a jak już, to mieć kogo o drogę zapytać. I tyle, koniec dnia pierwszego. Ale to mnie akurat cieszyło, woniała bowiem tak, jakby cały flakon perfum na siebie wylała.

Wtorek. Zawitała o 10. Niezły wynik. Ale gdy zjadła śniadanie, wypiła kawę, poprawiła makijaż i zadzwoniła na ploteczki do koleżanki, okazało się, że wyrabia nadgodziny…

Środa. Przyszła tylko lekko spóźniona, bo o 8. Zaczynaliśmy żartować, że jak tak co dzień o dwie godziny wcześniej będzie przychodzić, to zmieni tryb pracy na nocki… Ale żarty żartami, a robota czeka!
I akurat w środę Ewa się do niej wzięła. Ostro zabrała się za obsługę ksero. Przyznaję- rzecz niełatwą. Kserowanie obustronne, skalowanie, zmiana rozmiaru… Można się pogubić. A do tego wstrętna machina zjadła jej kartkę. Pomocy nie chciała od nikogo (przecież musi sama się nauczyć!), więc staliśmy i obserwowaliśmy poczynania nieszczęśnicy. Na tyle daleko, że po eksplozji tuszu byliśmy w całkiem dobrym stanie.
Do teraz nie wiem, jak jej się udało naruszyć to ustrojstwo z tak spektakularnym efektem… Czyżby jednym z długich tipsów?
W stroju dalmatyńczyka wyszła o 12 i już nie wróciła.

Dziś. Cóż, dziś zaczęła pracę punktualnie, ale z kolei siedzi obrażona za niewinny żart. Bo, o dziwo, przyszła czyściuteńka. I z jednej z niewyparzonych buziek padło „wystarczyło zmyć tapetę i cacy, wszystko wchłonęła!”. Buźka ta była nikogo innego, jak jej wujka.
I chociaż nikt jej już kserować nie każe, postanowiła nic nie robić. Ba!, poinformowała nas, że ten „gigantyczny wybuch” zaplanowaliśmy i z komputera też nie skorzysta. Cóż, dla mnie lepiej; piekielni.pl tylko dla mnie!
Widać, że aż ją skręca, żeby się odezwać, ale –jak już mówiłam- ambitna dziewucha, nie podda się. Za to ja zastanawiam się nad urlopem na kolejny dzień…

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 276 (384)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…