Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#57811

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z cyklu "uczniowie z piekła rodem".

Rzecz się działa dawno dawno temu, w niezbyt odległej od mojego gniazdka podstawówce. Miałem tam odbyć praktyki przygotowujące mnie do pracy w zaszczytnym zawodzie nauczyciela języka angielskiego. Praktyki owe bardzo sobie ceniłem. Dobrze mi się współpracowało z nauczycielką, stosunkowo młodą, energiczną niewiastą.

Dzieci również spokojne, dogadywałem się z nimi bez problemu. Czasami siedziałem jako drugi nauczyciel w klasie integracyjnej (tak żeby pilnować porządku, nauczyć się czegoś o pracy z dziećmi z problemami).

W takiej właśnie klasie spotkałem Jego. A imię Jego brzmiało, powiedzmy, [N]abuchodonozor. Nauczycielka na wstępie ostrzegła, żeby uważać na małego N, ale pomyślałem, że przecież to tylko piąta klasa podstawówki, to nie jest jeszcze gimnazjum. Cóż...

Pewnego razu sprawdzona została lista obecności, a N nigdzie nie widać. W szkole na poprzednich lekcjach był, zwolniony z zajęć nie został, ergo: znajduje się w budynku. Jako, że nauczycielka nie mogła opuścić klasy, więc Wasz uniżony sługa wyruszył na poszukiwania.

Prowadziłem akcję poszukiwawczą wytrwale przez całe 6 minut zajęć, by wreszcie znaleźć małego Nabuchodonozora kopiącego z zapamiętaniem drzwi do toalet.

Pytam grzecznie małego, czemu nie jest w sali, skoro lekcja już się zaczęła, a on zaczyna wrzeszczeć na całe gardło:

- BO TE JE...NE SZM...Y ZAJĘŁY MOJE KU...A MIEJSCE! NIE BĘDĘ KU...A NIGDZIE INDZIEJ!

Cóż, zebrałem szczękę z podłogi i zaprowadziłem do sali. Potem dowiedziałem się od nauczycielki, iż w tym miesiącu mały N podczas spotkania jego wychowawczyni i jego rodzicielki wszedł do szafki i zaczął krzyczeć do obu Pań:

- JA STĄD KU...A NIE WYJDĘ. JA SIĘ KU...A POWIESZĘ, JA WAS KU...A POZABIJAM!

Ten wspaniały okaz wylądował nawet w znanym programie
"Ekstra Opiekunka Dla Dzieci" co nie przyniosło rezultatu, a gdy zapytałem o rodziców i jego sytuację w domu, okazało się, że mały ma zdiagnozowaną nieznaczną arytmię i pozwala mu się na wszystko, żeby stanu nie pogorszyć.

Arytmię rozumiem, trzeba uważać. Ale chyba nie przeszkadza ona we wpojeniu dziecku odrobiny kultury?

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 627 (675)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…