Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#57894

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Gdy jechałem dziś do pracy i autobus przez dłuższy czas nie mógł ruszyć z przystanku z powodu niedomykających się drzwi, przypomniała mi się historyjka sprzed lat 4-5...

Wracałem sobie z uczelni tramwajem, gorąco było, irytacja narastała, potrzeba jak najszybszego dotarcia do domu z każdym przystankiem coraz większa.

Mniej-więcej w połowie trasy pojawił się problem - tramwaj nie może ruszyć z przystanku, gdyż co chwila drzwi się otwierają. Dosłownie ilekroć zabrzmiał dzwonek i drzwi zaczynały się zamykać - po chwili zatrzymywały się i ponownie otwierały.
Pięknie, pomyślałem. Pewnie coś się przegrzało i dalej nie pojedziemy.
Jednak nie, po którejś z kolei próbie zamknięcia wrót z głośnika dobiega chrapliwy głos "Proszę *trzask* nie bawić się przyciskiem! *trzask*"
Oho, czyli jednak nie usterka, a pewnie jakaś gimbaza się nudzi. Ale nie widać nikogo podejrzanego w pobliżu...

Po chwili pan motorniczy nie wytrzymał kolejnych kilku(nastu?) prób zamknięcia drzwi, wyszedł z kabiny i zaczął opieprzać młodą kobietę z dzieckiem na rękach, by przestała wciskać guzik otwierania drzwi.
Zabiła mnie jej reakcja:
"No ja wiem, MÓWIŁAM mu przecież, żeby przestał. PIOTRUŚ PRZESTAŃ!"
Muszę dodawać, że w tym momencie dziecko po raz kolejny (po raz pierwszy widoczny, gdyż mamusia się obróciła) wdusiło przycisk?

Motorniczy nie klaskał, poszedł do swojej kabiny i z 10 minutowym opóźnieniem ruszył w dalszą trasę.

I teraz kilka przemyśleń:
Wnioskując po braku jakiejkolwiek reakcji przed przybyciem motorniczego - żaden ze współpasażerów, podobnie jak ja, nie słyszał by kobieta w jakikolwiek sposób swoje dziecko pouczała. Nie wiem, czy to ja jestem jakiś dziwny, ale wychowywany byłem w taki sposób, że gdy polecenie słowne nie podziałało, rodzice przechodzili do bardziej stanowczych metod. Ciekawi mnie, co z tak hodowanego obywatela wyrośnie...
Nie wspominając już o tym, co trzeba mieć w głowie, by poniekąd świadomie utrudniać kilkudziesięciu osobom dotarcie do celu na czas. Ja wówczas donikąd się nie spieszyłem, opóźnienie było tylko dyskomfortem, ale co gdybym jechał na przykład na rozmowę kwalifikacyjną, albo chociaż egzamin i przez to opóźnienie spóźnił się na przesiadkę?

komunikacja_miejska

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 547 (619)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…