Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#57902

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wiem, że to niewychowawcze, żeby rozpieszczać dziecko drogimi zabawkami, ale swojej siostrzenicy nieba bym uchyliła. Poza tym widzę różnicę w kupnie zabawki za niemal 300 zł, a o wartości 300 zł. A wszystko oczywiście dzięki aukcji.

Licytacja zabawki od złotówki, ale szybko osiągnęła cenę 50 zł. I o ile na początku miałam dwóch konkurentów, to jeden przy cenie około 30 zł się wycofał. Drugi natomiast szybko podbijał moje propozycje. Nie bawił się przy tym w złotówki, tylko dziesiątki. A ja, jak na dobrą ciocię przystało, przebijałam te oferty; jednak spokojniej, bo o 2-3 złote.
Nawet gdyby pieroństwo osiągnęło cenę 150 zł, to i tak wiele taniej niż w sklepie. Licytuję!
Wypytałam też o stan zabawki, co wchodzi w zestaw- lepiej zapytać, niż sugerować się oszczędnym w słowach opisem.

Gdy do końca pozostały minuty, emocje sięgały zenitu. Tak, jak ktoś kiedyś powiedział- chcesz poznać wartość sekundy, licytuj ; ) A cyferki zmieniały się naprawdę szybko… 90, 92, 110, 115, 130… 150, 152, 180, 185, 200. I tu powiedziałam sobie „stop”. Bo, doliczając do zakupy koszt wysyłki i ewentualnego zwrotu, cena byłaby niemal taka, jak na półce. A ryzyko większe, i niepewność jakaś.

Na tym sprawa mogłaby się zakończyć. Mogła, ale nie skończyła. Wczoraj, po tygodniu od zakończenia licytacji, dostałam maila ni mniej, ni więcej, niż z ofertą sprzedaży upragnionej zabawki. Za szaloną cenę 150 zł! I od tej samej osoby, u której wcześniej starałam się ją zdobyć.

Zapytałam, skąd taka propozycja (zwłaszcza, że moja ostatnia oferta to 185 złotych). Ano, pani, która wygrała licytację, się wycofała… A dobroduszny sprzedawca cenę obniży tak, by z wysyłką wyszło tyle, ile gotowa byłam zapłacić. Taka jakby gratisowa przesyłka… Czyli coś tu nie gra. Odpowiedziałam szybciutko, że dziękuję, ale nie. I już po dwóch minutkach przyszła wiadomość od tegoż sprzedającego, że cenę obniży do 120 zł, z gratisowa wysyłką kurierską oczywiście. Tym bardziej podejrzane, skoro z 185+ 20 złociszy, zrobiło się nagle równiutkie 120. Zamyślona nad tą „cudowną promocją” i zajęta milionem innych spraw nie odpisałam. Nie musiałam, bo po kwadransie czekał na mnie kolejny email. Desperacki w dodatku! Otóż, pan przyznał, że zabawkę dostał za darmo (może wygrał, nie wiem) i myślał, że kupię za jakąkolwiek cenę niższą niż sklepowa, dlatego też… Jego znajomy podbijał moją ofertę.

Przedsiębiorca roku.

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 627 (719)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…