Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#57992

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna, "pracowa historia".
Co do Ewy z poprzedniej historii- owszem, pracuje, jednak nie mam z nią do czynienia na co dzień. ; )
Teraz jednak nie o niej, a Czesławie. Pracujemy razem od początku, od początku też nie pałamy do siebie sympatią- mnie nie podobało się jego wścibstwo i głupie komentarze, on wiecznie się obrażał, że mu nie opowiadam gdzie, z kim i co robiłam w weekend, a odpowiadałam jedynie, że to moje życie prywatne i proszę, by mnie nie wypytywał.
Jest pracownikiem produkcyjnym, ale przy tym jakby łącznikiem między halami a biurami.
Do tej pory udawało nam się jedynie mijać, jednak odkąd podłączono kolejny, a na co dzień nieużywany, komputer do sieci, przesiaduje tam całymi dniami. Jest to co prawda inna część jednego biura, ale jednak…. I na co dzień jest tak:
1. NIE MAM PRAWA podchodzić do niego na bliżej, niż 5 metrów. Co z tego, że nieszczęsne biurko stoi na samym środku, a tuż obok stoi główne ksero, bindownice, laminator, gilotyny, trymery, etykieciarki? Ano nic, bo i tak NIE MAM PRAWA.
2. Zakaz ten nagminnie łamię. Otóż nie wszystko mogę wycinać nożyczkami, po prostu. Koszulka nie zawsze wystarczy.
I tu wersje wydarzeń są różne: podrywa się i wybiega, gdy tylko usłyszy kroki; natychmiast wyłącza monitor; odwraca się i udaje, że wcale nie korzysta z komputera; wypala z tekstem „czy ty musisz tu przychodzić codziennie?!”. Pomyślmy... Tak, muszę!
3. Pech, nieszczęście… Często zagląda do mnie szef. Wtedy Czesio powtarza schemat z punktu 2., z przewagą ucieczki. Zdarzyło się, że schował się pod biurkiem. No, przynajmniej pozostał niezauważony….
4. Zlecenie od przełożonego: „obrób to tak i tak, przynieś mi za chwilę”. Odpowiada „tak, tak” i … dalej ogląda obrazki w Internecie. Pod koniec dnia szef zagląda, jaki to kataklizm nas nawiedził, że nie doczekał się elementów. Ano wielki kataklizm- Internet. Ale Czesław ma prawo do obrony, więc… Odpowiada „Nie miałem czasu! Dajcie mi spokój!!!”.
5. Co rusz dzwoni/przychodzi ktoś z produkcji z pytaniem o Cześka. Dlatego wcześniej mnie instruuje, że mam mówić kolejno: nie ma go/ załatwia hiper-mega-ultra ważną sprawę/ jest na innej hali/… I z tego, co wiem, dla wszystkich działów ustala tę sama wersję.
Hit? Kilka osób nie widziało go od tygodnia (taaak, pracują na jednej hali!).
6. Wspomniałam, że ów komputer nie jest używany każdego dnia (ekhm, nie był, dopóki Czesio go nie odkrył), ale jednak jest. Średnio raz w tygodniu zjawia się prawie-szef, żeby zerknąć na zlecenia, harmonogram spłat i inne ciekawe rzeczy. Wówczas korzysta z tego komputera. A co robi Czesiek? Kręci się tak długo, aż komputer się zwolni.

Tyle komputera. Jak jest poza nim?
1. Nie korzysta ani z kuchni, ani ze stołówki przy halach. Przychodzi do któregoś z biur, robi sobie zakładową kawkę w filiżance i zasiada na sofie. No tak, „on z byle robolami siedział nie będzie”. My mu nie możemy zwrócić uwagi, szef tym sobie głowy nie zaprząta.
2. Wczoraj skończyła się zarówno kawa, jak i moja cierpliwość. A to dlatego, że ja „firmówki” (która, swoją drogą, jest dla GOŚCI) nie pijam. Raz, że wolę herbatę, dwa, że kawę mam jedną, ulubioną. W socjalnym stoi więc słoiczek tej rozpuszczalnej, ja mam swoją u siebie, a Panowie z pozostałych biur preferują smołę. To znaczy sypaną. I ją też mają u siebie- z socjalnego korzystają w ostateczności, mają czajnik u siebie. Czesio tej smoły nie lubi (jedyna kwestia, w której się zgadzamy). Ale rozpuszczalnej nie ma. Mnie o swoją nie poprosi. Więc co robi? Myszkuje po szafkach, gdy wyjdę. Kolejne nieszczęście. Prywatne biurka i szafki mają zamki…
Już zapewne się domyśliliście- przyłapałam go. Nawet się nie tłumaczył, tylko zażądał, bym kupiła DOBRĄ kawę. Najlepiej teraz. Ewentualnie mogę mu dać swoją.

Z chytrości chyba zrobiłam sobie tę kawę i popijam w towarzystwie sympatycznych panów. A co!

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 172 (290)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…