Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#58073

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam ponownie. W poprzedniej historii opowiedziałem wam historię Ani ( imię zmienione), która pojawiła się w moim hotelu po ucieczce przed damskim bokserem. Jak napisałem wcześniej Ania zgodziła się zgłosić sprawę na policję pod warunkiem, że pojadę razem z nią, więc zaraz po pracy zabrałem ją najpierw do szpitala na badania, żeby sprawdzić czy wszystko z nią ok i mieć dowód w postaci obdukcji. Prosto ze szpitala pojechaliśmy na komisariat, tam przyjęła nas Piekielna Policjantka(PP). Na początku rozmowa przebiegała w miarę normalnie pomijając fakt, że [PP] wykonywała swoje obowiązki z wyraźną niechęcią aż do momentu, kiedy zaczęły padać pytania o możliwe powody pobicia:
[PP]: A pytała pani partnera, dlaczego panią bije? Podawał jakiś konkretny powód?
[A]nia: Jak wracał pijany to każdy powód był dobry, a to przysłowiowa zupa za słona a to źle posprzątane a najczęściej, dlatego, że nie chciałam iść z nim do łóżka, kiedy był pijany.
[PP]: A nie pomyślała pani, że gdyby lepiej wykonywała pani obowiązki domowe i częściej sypiała z partnerem to on by panie nie bił?
W tym momencie Ania wybuchła płaczem a mi puściły nerwy.
[J]a: Pani chyba sobie żartuje?? Takie osoby zawsze znajdą powód do awantury nawet ja wszystko będzie idealnie zrobione! Jak ogóle pani śmie takie rzeczy mówić? Dziewczyna była katowana przychodzi do was po pomoc a pani jeszcze chce jej wmówić, że to ona jest temu winna!?
Wymianę zdań usłyszał policjant z pomieszczenia obok i zawołał nas do siebie, jak się okazało to on był kilka razy na interwencji u Ani i M, więc wiedział jak sprawa wygląda i bez problemu przyjął zgłoszenie. Przy okazji pomógł na znaleźć OIK ( Ośrodek Interwencji kryzysowej), w którym Ania będzie mogła zatrzymać się na jakiś czas. W OIKu Ania spędziła trzy miesiące i tam też nie obyło się bez piekielności, bo ośrodek był prowadzony przez siostry zakonne, które na siłę chciały przekonać Anię, że powinna wstąpić do zakonu i próbowały odizolować ją od świata zewnętrznego, ale na szczęście Ania się nie dała Kilka razy musiałem jej pomóc, bo M jakimś cudem dowiedział się gdzie ona przebywa i nachodził ją niejednokrotnie grożąc i próbując pobić. Wszystkie incydenty były dokumentowane i przekazywane policji, co i tak nie wiele dało, bo M, choć jak się okazało miał już dwa wyroki w zawieszeniu za pobicie i posiadanie narkotyków, dostał trzeci raz „zawiasy” i dalej nie dawał nam spokoju ( tak „nam”, bo zostaliśmy parą i jesteśmy razem do dziś dopiero, kiedy założyliśmy M kolejną sprawę o nękanie trafił do aresztu na razie na rok, bo być może odwieszą mu pozostałe wyroki i posiedzi dłużej a my będziemy mieli spokój.

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 229 (341)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…