Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

hotelarz89

Zamieszcza historie od: 21 marca 2011 - 23:36
Ostatnio: 29 listopada 2015 - 23:53
O sobie:

recepcjonista

  • Historii na głównej: 1 z 3
  • Punktów za historie: 571
  • Komentarzy: 16
  • Punktów za komentarze: 45
 
zarchiwizowany

#58073

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam ponownie. W poprzedniej historii opowiedziałem wam historię Ani ( imię zmienione), która pojawiła się w moim hotelu po ucieczce przed damskim bokserem. Jak napisałem wcześniej Ania zgodziła się zgłosić sprawę na policję pod warunkiem, że pojadę razem z nią, więc zaraz po pracy zabrałem ją najpierw do szpitala na badania, żeby sprawdzić czy wszystko z nią ok i mieć dowód w postaci obdukcji. Prosto ze szpitala pojechaliśmy na komisariat, tam przyjęła nas Piekielna Policjantka(PP). Na początku rozmowa przebiegała w miarę normalnie pomijając fakt, że [PP] wykonywała swoje obowiązki z wyraźną niechęcią aż do momentu, kiedy zaczęły padać pytania o możliwe powody pobicia:
[PP]: A pytała pani partnera, dlaczego panią bije? Podawał jakiś konkretny powód?
[A]nia: Jak wracał pijany to każdy powód był dobry, a to przysłowiowa zupa za słona a to źle posprzątane a najczęściej, dlatego, że nie chciałam iść z nim do łóżka, kiedy był pijany.
[PP]: A nie pomyślała pani, że gdyby lepiej wykonywała pani obowiązki domowe i częściej sypiała z partnerem to on by panie nie bił?
W tym momencie Ania wybuchła płaczem a mi puściły nerwy.
[J]a: Pani chyba sobie żartuje?? Takie osoby zawsze znajdą powód do awantury nawet ja wszystko będzie idealnie zrobione! Jak ogóle pani śmie takie rzeczy mówić? Dziewczyna była katowana przychodzi do was po pomoc a pani jeszcze chce jej wmówić, że to ona jest temu winna!?
Wymianę zdań usłyszał policjant z pomieszczenia obok i zawołał nas do siebie, jak się okazało to on był kilka razy na interwencji u Ani i M, więc wiedział jak sprawa wygląda i bez problemu przyjął zgłoszenie. Przy okazji pomógł na znaleźć OIK ( Ośrodek Interwencji kryzysowej), w którym Ania będzie mogła zatrzymać się na jakiś czas. W OIKu Ania spędziła trzy miesiące i tam też nie obyło się bez piekielności, bo ośrodek był prowadzony przez siostry zakonne, które na siłę chciały przekonać Anię, że powinna wstąpić do zakonu i próbowały odizolować ją od świata zewnętrznego, ale na szczęście Ania się nie dała Kilka razy musiałem jej pomóc, bo M jakimś cudem dowiedział się gdzie ona przebywa i nachodził ją niejednokrotnie grożąc i próbując pobić. Wszystkie incydenty były dokumentowane i przekazywane policji, co i tak nie wiele dało, bo M, choć jak się okazało miał już dwa wyroki w zawieszeniu za pobicie i posiadanie narkotyków, dostał trzeci raz „zawiasy” i dalej nie dawał nam spokoju ( tak „nam”, bo zostaliśmy parą i jesteśmy razem do dziś dopiero, kiedy założyliśmy M kolejną sprawę o nękanie trafił do aresztu na razie na rok, bo być może odwieszą mu pozostałe wyroki i posiedzi dłużej a my będziemy mieli spokój.

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 229 (341)
zarchiwizowany

#58072

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam piekielnych. Od zamieszczenia mojej poprzedniej historii minęło bardzo dużo czasu, piekielnych sytuacji było sporo, ale czasu i natchnienia na ich opisywanie jakoś brakowało. Jednak wydarzenia minionego roku skłoniły mnie do zamieszczenia kolejnej historii. Ostrzegam będzie długo, bo piekielności zebrała się cała masa.
Wszystko zaczęło się na początku Stycznia 2013 r. miałem akurat nocną zmianę w pracy ( w pierwszej historii wspominałem, że jestem recepcjonistą w niewielkim hotelu) hotel jak to zimą prawie pusty, więc cisza i spokój już prawie przysypiałem z nudów, kiedy ok. 1 w nocy ktoś zaczął bardzo uporczywie cisnąć dzwonek, więc poszedłem otworzyć drzwi jednak widok, jaki ujrzałem po ich otwarciu przyprawił mnie o dreszcze... W drzwiach stała zakrwawiona i poobijana dziewczyna w samym sweterku i adidasach mimo 15 stopni poniżej zera, prosiła żeby ją wpuścić do środka, bo uciekła przed chłopakiem, który ją pobił. Powiedziałem, żeby weszła i, że trzeba zadzwonić na policję i pogotowie jednak dziewczyna nie chciała o tym słyszeć, poprosiła tylko żebym pokazał jej gdzie jest toaleta to się trochę ogarnie a później, jeśli jej pozwolę to poczeka do rana i sobie pójdzie, kiedy już się ogarnęła pomogłem jej opatrzyć ranę na policzku, przyniosłem lodu do podłożenia pod podbite oko i zrobiłem gorącą herbatę, usiedliśmy na sofie i zaczęliśmy rozmawiać. Dziewczyna powiedziała, że nazywa się Ania(imię zmienione na potrzeby historii) i zaczęła opowiadać o tym, co przeszła... Wychowywała ją matka alkoholiczka w domu wieczne awantury i co chwile nowi „wujkowie” jedynym azylem były ucieczki do babci, a że babcia mieszkała zaledwie kilka domów dalej to matka przychodziła robiła awantury i zabierała ją z powrotem do domu. Po skończeniu 18 lat postanowiła się z tego wyrwać i uciekła z domu, przez ponad rok szukała lepszego życia, poznała wiele życzliwych osób, które jej pomogły jednak nie chciała być dla nikogo obciążeniem, więc nie zostawała nigdzie na dłużej do momentu, kiedy poznała M. Wysoki dobrze zbudowany i przystojny mężczyzna wydawał jej się idealny, liczne tatuaże sprawiały, że ludzie się go bali, więc czuła się przy nim bezpieczna. Na początku wszystko układało się idealnie bardzo szybko razem zamieszkali jednak po pół roku wszystko się zmieniło M stracił pracę, im było mniej pieniędzy tym częściej M znikał z domu i wracał pijany, zaczęły się awantury. Po którejś z imprez M wrócił naładowany nie tylko alkoholem, ale też narkotykami i podczas kolejnej awantury pierwszy raz pobił Anię, która trafiła do szpitala ze złamanym nosem i dwoma żebrami, wtedy Ania odmówiła złożenia doniesienia na policję, bo tłumaczyła sobie, że to tylko jeden raz, że był pijany, że znajdzie pracę i wszystko się ułoży. Po powrocie ze szpitala M przepraszał, obiecywał, że to się więcej nie powtórzy, jednak sielanka trwała tylko miesiąc później było kolejne pobicie i następne... Zaczęły się coraz częstsze wizyty policji i pogotowia jednak Ania zostawała jak mówiła po pierwsze ze strachu a po drugie gdyby uciekła nie miałaby gdzie się podziać. Po prawie roku tej gehenny, w końcu coś w niej pękło i po kolejnej awanturze poczekała aż zamroczony alkoholem M zaśnie, wtedy spakował najpotrzebniejsze rzeczy i dokumenty i uciekła przed siebie i tak trafiła do mnie. Po usłyszeniu tej historii udało mi się namówić ją do zgłoszenia sprawy na policję, choć nie było lekko zgodziła się dopiero wtedy, kiedy obiecałem, że pojadę z nią. O tym, co się działo na policji i w późniejszym czasie napiszę w osobnej historii, bo i tam piekielności nie zabrakło.

P.S. Historia dodana za zgodą bohaterki.

Polska

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 105 (213)

#7948

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem recepcjonistą w hotelu, który zlokalizowany jest w małym miasteczku na Dolnym Śląsku. Jest to niewielki obiekt o standardzie dwóch gwiazdek (ta druga gwiazdka mocno naciągnięta). Ze względu na to, że w naszym miasteczku funkcjonują jeszcze dwa inne hotele o wyższym standardzie ruch nie jest zbyt duży, szczególnie zimą. Zazwyczaj trafiają do nas klienci, którzy z różnych przyczyn nie zostali przyjęci w poprzednich dwóch hotelach, lub (ze względu na niską cenę) zakochani na „numerek”, ale zdarzają się też „piekielni”. Ta historia miała miejsce jakiś miesiąc temu.
Gwoli wyjaśnienia nadmienię, że w naszym hotelu pracuje się na dwie zmiany: dzienna (od 8:00 do 20:00) i nocna (od 20:00 do 8:00). Tego dnia jak zwykle zaczynałem dzienną zmianę, część gości już wyjechała, więc pokojowa Angelika od kilku ładnych minut biegała już po piętrach. Ostatni goście zeszli do recepcji, nie wyróżniali się z tłumu: ok. 40-letnia kobieta i niewiele starszy od niej Mężczyzna. W trakcie rozliczania ich za pobyt, zadzwonił mi pod ladą wewnętrzny telefon, spojrzałem na wyświetlacz, na którym widniał napis „pokoje”. Angelika bardzo rzadko używa wewnętrznego telefonu (zazwyczaj woli krzyknąć ze schodów jak czegoś potrzebuje), więc od razu domyśliłem się, że coś jest nie tak, więc przeprosiłem gości i odebrałem telefon. Angela poinformowała mnie, że w pokoju, w którym przebywali owi goście brakuje jednego kompletu ręczników i to tych nowych, które szefowa kupiła tydzień wcześniej. Wiedziałem, że jeśli nic nie zrobię to szefowa będzie mi wypominać tę sytuację przez następne pół roku, więc postanowiłem za wszelką cenę je odzyskać, miedzy mną a gośćmi nawiązał się następujący dialog:
(J)a: Przepraszam, ale właśnie otrzymałem wiadomość, że w wynajmowanym przez państwa pokoju brakuje kompletu ręczników, być może ktoś z państwa przez przypadek spakował je ze swoimi rzeczami. Będę wdzięczny jeśli sprawdzą Państwo swoje bagaże.
(K)obieta do męża: Heniek k***wa oddaj panu ręczniki!
(M)ężczyzna: Cicho bądź! Żadnych ręczników nie brałem !
(K): Nie kłam j***ny kleptomanie! Oddawaj!
(M): (wysypując zawartość walizki na podłogę) Zobacz k**wa, że nie mam!
Tego typu dialog ciągnął się jeszcze przez jakieś 10 minut, aż w końcu oboje zamilkli patrząc na siebie złowrogo. Mężczyzna odwrócił się w moją stronę i zapytał się o toaletę. Wskazałem mu na drzwi po prawej stronie recepcji i po chwili facet za nimi zniknął. Po 5 minutach wychodzi (na oko szczuplejszy o jakieś 15 kilo) wiedziałem już co się stało z ręcznikami ale postanowiłem poczekać na rozwój sytuacji gość wychodząc zwraca się do żony:
(M): Kochanie idziemy, bo pociąg nam ucieknie.
(J): Niestety będą państwo musieli poczekać do przyjazdu ochrony.
(M): Jakiej k**wa ochrony?! Co za hotel! Robią awanturę o jakieś głupie ręczniki! A poza tym widziałem jakieś w toalecie! Patrzcie gdzie co dajecie, a nie niewinnych ludzi oskarżacie!
Wiedziałem, że dalsza rozmowa nie ma sensu więc powiedziałem że państwo mogą już iść i z grzecznym „do widzenia” wyszedłem zza lady. Po wyjściu gości poszedłem do toalety gdzie oczywiście znalazłem ręczniki, które wcześniej zostały tam wniesione przez gościa pod kurtką.

hotel

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 736 (848)

1