zarchiwizowany
Skomentuj
(45)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Naczytawszy się o szpitalach, a i po wczorajszej rozmowie z przyjaciółką.
Otóż Kasia ma rdzeniowy zanik mięśni, porusza się na wózku inwalidzkim.
Pierwsza historia- jak Kasia w wieku 16 lat dowiedziała się o swojej chorobie. Otóż po zrobieniu badań pan doktor stwierdził znudzonym tonem:
- No cóż, zanik mięśni pani ma. Będzie pani niesamodzielna. No ale są różne zaniki mięśni, mogą pani zaniknąć mięśnie w szyi, głowa będzie pani zwisać... albo mięsień sercowy nie wytrzyma, no różne są zaniki. Ale z tym da się żyć.
Historia druga. W tej chorobie problemem są nie tylko niedowłady, ale i metabolizm. Kasia od grudnia miała plamienia, leczyła się ginekologicznie, nawet jakieś tabletki na obkurczenie endometrium brała- bezskutecznie. Konieczne łyżeczkowanie.
Dostała skierowanie, poszła do szpitala, a tam jakże miły pan doktor wszedł do sali, na której były 3 inne panie, popatrzył i zaczął wyliczać wskazując kolejno palcem:
- Łyżeczkowanie, polipy, poronienie, ( i wskazując na Kasię) martwa ciąża.
I poszedł.
Pani od poronienie była w jednym z ostatnich miesięcy ciąży, zaraziła się paciorkowcem, terapia antybiotykowa nie pomogła ( błąd lekarza- antybiotyk doustny zamiast dopochwowy), jak przybyła do szpitala, było już za późno została już tylko cesarka, by wydobyć z kobiety martwy płód.
Podobnież ten lekarz to syn ordynatora.
Osobne przeboje były z brakiem zgody na transfuzję krwi, połączone z 15-minutowym ubliżaniem i straszeniem, że jak przebije się ściana macicy, to się dziewczyna wykrwawi ( mimo że szpital miał zapas produktów potrzebnych do metod alternatywnych).
A przecież tak ważna jest w zawodzie lekarza empatia...
Szpitala na Zaspie w Gdańsku absolutnie NIE POLECAM.
Otóż Kasia ma rdzeniowy zanik mięśni, porusza się na wózku inwalidzkim.
Pierwsza historia- jak Kasia w wieku 16 lat dowiedziała się o swojej chorobie. Otóż po zrobieniu badań pan doktor stwierdził znudzonym tonem:
- No cóż, zanik mięśni pani ma. Będzie pani niesamodzielna. No ale są różne zaniki mięśni, mogą pani zaniknąć mięśnie w szyi, głowa będzie pani zwisać... albo mięsień sercowy nie wytrzyma, no różne są zaniki. Ale z tym da się żyć.
Historia druga. W tej chorobie problemem są nie tylko niedowłady, ale i metabolizm. Kasia od grudnia miała plamienia, leczyła się ginekologicznie, nawet jakieś tabletki na obkurczenie endometrium brała- bezskutecznie. Konieczne łyżeczkowanie.
Dostała skierowanie, poszła do szpitala, a tam jakże miły pan doktor wszedł do sali, na której były 3 inne panie, popatrzył i zaczął wyliczać wskazując kolejno palcem:
- Łyżeczkowanie, polipy, poronienie, ( i wskazując na Kasię) martwa ciąża.
I poszedł.
Pani od poronienie była w jednym z ostatnich miesięcy ciąży, zaraziła się paciorkowcem, terapia antybiotykowa nie pomogła ( błąd lekarza- antybiotyk doustny zamiast dopochwowy), jak przybyła do szpitala, było już za późno została już tylko cesarka, by wydobyć z kobiety martwy płód.
Podobnież ten lekarz to syn ordynatora.
Osobne przeboje były z brakiem zgody na transfuzję krwi, połączone z 15-minutowym ubliżaniem i straszeniem, że jak przebije się ściana macicy, to się dziewczyna wykrwawi ( mimo że szpital miał zapas produktów potrzebnych do metod alternatywnych).
A przecież tak ważna jest w zawodzie lekarza empatia...
Szpitala na Zaspie w Gdańsku absolutnie NIE POLECAM.
Gdańsk szpital na Zaspie
Ocena:
129
(291)
Komentarze