Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58211

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znacie taki film jak "Omen"? Mocna rzecz, co? No to wyobraźcie sobie, że istnieje sobie podobny czarci pomiot naprawdę. I w tym roku poszedł do szkoły.

Mały Omen, syn nauczycielki z pobliskiego liceum, został zauważony i zapamiętany przez grono pedagogiczne natychmiast, tak mocno dawał się we znaki. Naturalnie, nadpobudliwy, nieposłuszny, agresywny, na przerwach bardziej małpę niż człowieka przypomina - jak wiele dzieci w jego wieku. Jednakże wyróżniał się czymś spośród tego grona dzikusów: miał świadomość, że robi źle.

Podczas przerw w pokoju nauczycielskim wrzało - temat Omena nie schodził z ust. Nauczycielki co raz opowiadały sobie najnowsze wybryki chłopca, wymieniając się informacjami. Otóż Omen kompletnie nie nadawał się do pracy na lekcji (a to ci niespodzianka!): kiedy miał lepsze dni, po prostu nie wykonywał poleceń, zajmując się gryzmoleniem w zeszytach, podjadaniem słodkości i innymi swoimi sprawami, za to w dni gorsze darł się, okładał inne dzieci książkami i skutecznie utrudniał nauczycielce pracę. Raz na przykład zerwał się nagle z miejsca, wskoczył na stojącą pod ścianą ławkę, wyjął ze szkolnej gazetki szpilkę i zaczął dziurawić nią twarz papierowej Pani Jesieni znajdującej się na tej właśnie gazetce. Podobne odpały zdarzały się regularnie.

Omena co dzień odbiera mamusia, pani Omenowa i co dzień jest proszona na rozmowę i obejrzenie dzienniczka uwag (Omen dostaje ich po kilka jednego dnia. Siedmiolatek). Co dzień tłumaczy tej durnej belferzycy, że jej synek w domu nie sprawia żadnych problemów wychowawczych, jest dzieckiem idealnym i to wszystko, co jest w dzienniczku powypisywane to jakieś wymysły.

Nie myślcie jednak, że Omenowa z Omeniątkiem w domu nie porozmawiała. Na pewno porozmawiała. Powiem więcej - rozmowa ta odniosła skutek! Nie dało się bowiem nie zauważyć, że to, co Omen zaczął potem wyprawiać, musiał mu ktoś podpowiedzieć. Zaczął na przykład udawać ofiarę:
w czasie przerwy, po jakiejś niegroźnej, typowej szarpaninie, zaczynał udawać, że płacze i to w momencie, gdy akurat mijała go dyżurująca nauczycielka. Gdy ta go zignorowała (podkreślam: UDAWAŁ), wyprzedził ją szybko, po czym znów wchodził w rolę, kuląc się smutnie pod ścianą, tak by na pewno widziała. Dyżurująca nie zainteresowała się biednym Omenem, potem być może tego żałowała, bo Omenowa przyszła do niej z mordą i chyba nawet złożyła jakąś skargę. Tak samo potraktowała inną dyżurującą, która kiedyś ostrzegła Omena, by lepiej się uspokoił, bo już jest szkolnym chuliganem numer jeden. Jak można było zwrócić się w te słowy do dziecka?! Jak można było tak obrazić biedne Omeniątko?!

Uwag i próśb wciąż przybywa, a Omen jak był niegrzeczny, tak jest nadal, a nawet się rozkręca. Odnosząc woźnemu szmatę (rozlał coś i musiał powycierać), rzucił mu ją w twarz i pokazał język, do siostry katechetki zaczął mówić per "panno", a innych uczniów poznał już na tyle dobrze, że zaczął wybierać sobie ofiary.

Dochodzę więc do tego, co martwi wszystkich najbardziej i o czym wspomniałam na samym początku. Omen wie, że robi źle, jest dla poszczególnych dzieci małym sadystą, czerpie przyjemność z zastraszania ich i robienia im krzywdy. Najpierw sześcioletnia dziewczyneczka z chorym serduszkiem. Cholera wie, co on jej tam robił... Grunt, że bała się przychodzić do szkoły przez niego i wszystko opowiedziała rodzicom. Ci wzięli sprawy w swoje ręce (prawdopodobnie wiedzieli, jak wygląda zwracanie się z problemem do Omenowej). Zdybali kiedyś gówniarza po lekcjach i jasno mu wytłumaczyli, że mała jest chora i przez niego coś poważnego może się jej stać. A jakby się stało to... będzie ją mieć na sumieniu. I wiecie co? Bogu dzięki, podziałało. Od tamtej pory Omen już jej nie dokucza. Ma za to 2 inne ofiary (o których wiadomo). Jedna to pewien pierwszoklasista, mizerotka o bladym obliczu. Jest tak przestraszony, że gdy tylko widzi na korytarzu Omena, łapie panią za rękę i nie puszcza aż do dzwonka. Druga ofiara to chłopak trochę umysłowo opóźniony. Nic dziwnego, w końcu z takiego to się dopiero można pośmiać.

No i co? Uwag wciąż przybywa, rozmowy z rodzicami się toczą, a w pokoju, jak w Ib trzeba iść na zastępstwo, nauczyciele ciągną zapałki.

Ale wiecie co? Chyba szykuje się przełom. Omenowa oświadczyła ostatnio, że składa skargę do kuratora. Na szkołę, co to jej syna szkaluje.

szkoła

Skomentuj (59) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 744 (824)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…