Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58380

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Załóżmy, że moja firma zajmuje się produkcją paneli podłogowych. Pozwoli to dobrze nakreślić sytuację.

Jakiś czas temu zgłosił się Pan Biznesmen, zainteresowany kupnem naszego produktu. Wiadomo, jakość lepsza niż w marketach, pewność większa... I większe pole do popisu.

Panele, prócz tego, że trwalsze, miały być też ORYGINALNE. Niepowtarzalne. Nietypowe. Jedyne w swoim rodzaju! Cóż, każdy z paneli drewnopodobnych czy drewnianych jest niepowtarzalny dzięki usłojeniu, ale rozumiem przekaz - ma być ŁAAAŁ.

Żaden problem. Pokazuję PB nasz wzornik, cennik... Stop, nie, nie! Żaden wzornik! On przecież jest dostępny dla przeciętnego Kowalskiego. A PB prosił o coś „eksssstra”. Chwila konsternacji, ale wyciągam katalogi naszych dostawców, coby sobie PB przejrzał. Zastrzegam jednak, że taka impreza wyniesie dużo więcej, niż standardowo. Ale pan rzecze „mnie stać!”. Więc kto bogatemu zabroni?

Po jednym z katalogów brakło mu sił. Tak, ponad 200 kolorów, odcieni... Resztę sobie pożycza, poogląda w domu i nazajutrz się zjawi.
I faktycznie, przyjechał. Nawet zdecydowany! Otóż chciałby panele X, ale zmodyfikowane. Słoje winny być jaśniejsze przy zachowaniu odcienia paneli. Bo „takie mu pasują do marmurów, co je wszędzie ma”. I tu był problem, bo kolorystyka nie jest zależna od nas, a od producenta; jeśli ten podejmie się zmiany, to my wykonania tym bardziej. Piszę z zapytaniem, PB obiecuje odzew.

Po tygodniu przysłano nam kilka zmodyfikowanych próbek, klient wybrał wymarzoną opcję i uzbroił się w cierpliwość, czekając na swoje cudeńko. A czekał długo, ponieważ czekaliśmy i my na wyprodukowanie przez producenta partii spełniającej wymogi PB i sprowadzenie jej zza granicy.

Nadszedł dzień odbioru paneli; wszyscy czekaliśmy w napięciu, bo, nie ukrywam, spodziewaliśmy się zadowolenia klienta. Panele najlepszej jakości, eleganckie, piekielnie drogie - dla PB idealne. PB ledwie rzucił okiem i tu... Wielkie rozczarowanie. Bo jak to?! Przecież mówił o nietypowym usłojeniu! (Przeciętny Kowalski ma słoje wzdłuż paneli, więc PB chce w poprzek. I nie, nie położy ich odwrotnie. Mają tak być słoje i koniec).

O szlag, tyle pracy na marne... Co prawda nie mieliśmy żadnej adnotacji na ten temat, ale możliwe, że nasz błąd. Obiecujemy szybciutko zrobić wszystko tak, jak być powinno. Termin wykładania paneli nas goni, połowa zapłacona...

Znów kontakt z producentem, zamówienie „na wczoraj”. Po tygodniu produkcja ruszyła, po kolejnym się skończyła. Termin odbioru (kolejnego) nadszedł, PB szczęśliwy jak nigdy w u nas. Do czasu. No przecież to nie ten kolor! Poprzednio nam mówił, że słoje jednak lekko ciemniejsze chce...

Tu byliśmy już pewni swojego. Panele kropka w kropkę jak w zamówieniu. Możemy więc zrobić nowe (trzecie, znaczy się) ale płatne w całości.

Na co PB się oburzył, i „idąc nam na rękę” i „uwalniając od problemu” zgodził się zabrać oba komplety paneli, łaskawie płacąc tyle, ile w przedpłacie - czyli 50 % wartości JEDNEGO kompletu. Ot, taki rabat za zwłokę.

Takiej opcji brak, albo bierze oba i płaci za oba, albo zwracamy całą przedpłatę i panele sprzedajemy.

Takiego focha w życiu nie widziałam. Przecież to najlepsza reklama i największy zaszczyt, by nasze panele zdobiły jego pałacowe komnaty! Wręcz my powinniśmy dopłacić za ten zbytek łaski. I... „kiedyś z tamtymi* się udało!”.

*konkurencyjna firma; upadła kilka lat temu.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 552 (606)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…