Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58394

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przypomniała mi się historia z czasów wyposażania nowo nabytego apartamentu, wróć - kawalerki.

Szukałem materaca dwuosobowego do wielkiego łóżka (pominąwszy wannę - w sumie miejsce, gdzie będzie spędzać się najwięcej czasu w ciągu doby) więc budżet przygotowany (czytaj: sprawdzono saldo na karcie kredytowej) i w drogę.

Trafiłem do sklepu pewnej sieci znanej (nie ikea), gdzie mieli całkiem ciekawą ofertę materacy. Po przetestowaniu odpowiedniej ilości wybór padł na taki za 1199pln lub coś koło tego. Ponieważ nie chciałem materaca z ekspozycji (kto by chciał) udałem się do kasy, by potwierdzić dostępność i ewentualnie wpłacić zaliczkę.

AKT 1.
Pani postukała w klawiaturę, po czym stwierdziła "Są jeszcze 2 na magazynie, chce pan kupić?" Oczywiście, że tak, tylko jeszcze standardowe pytanie o jakiś upust, w końcu 1200pln prawie piechotą nie chodzi. "Niestety nie ma. Płaci pan kartą czy gotówką?". To może chociaż transport gratis? Nie pamiętam, jak to się skończyło, ale możliwe, że koniec końców transport był gratis do sąsiedniej wsi ;)

Płacę kartą, tuż po zakończeniu transakcji i ustaleniu daty dostarczenia (za 2 dni) pani sięga pod ladę, chwilę tam gmera i podaje mi ulotko-katalog otwarty na jakiejś stronie. I ćwierka z szerokim uśmiechem "Zapraszamy ponownie, od jutra mamy nowe promocje!".

Zerkam na otwartą stronę. Szlag mnie trafił, bo oto na środku właśnie zakupiony przeze mnie materac za... uwaga... 799pln. Podnoszę wzrok, a już nie "pani" ale BABSZTYL się do mnie szczerzy z mega szyderstwem w oczach.

Informuję więc babsztyla, że chcę oddać materac. "Niestety nie jest to możliwe". Jak nie jest, jak jest, skoro jest 30 czy ileś tam dni na wypróbowanie i jeśli nie będzie wypakowany z folii, to można oddać (taka była polityka sklepu wówczas, nie wiem jak teraz). "Owszem, ale najpierw musi być dostarczony".

Co się będę kłócił z babą, szkoda zdrowia, skoro za 2 dni go przywiozą i oddam.

AKT 2.
Dwa dni mijają, materaca jak nie było, tak nie ma. Trochę nakręcony, bo na karcie już nie ma kasy i nie mogę kupić drugiego materaca w promocji za 799pln, a potem oddać ten droższy... No kurna, niefajnie, bo i promocja się skończy albo materace wykupią.

Dzień 5. Materaca niet. No to telefonik do sklepu, jakaś pani odbiera, wysłuchuje listy pytań, stuka w klawiaturę i mówi "Wie pan, ale nie dowieźli jeszcze tych materacy". Gula mi skoczyła... Czy gul skoczył? No nieważne, w każdym razie JA TEGO BABSZTYLOWI NIE DARUJĘ! Bo nie dość, że zaszydziła, to jeszcze mnie oszukała co do dostępności i daty dostawy.

AKT 3.
Internet, telefon do centrali firmy. Tam dostałem numer do przedstawiciela na województwo. Ten wysłuchał opowieści i powiedział, że się skontaktuje. Skontaktował się: "proszę udać się do sklepu z paragonem, zwrócą panu pieniądze i będzie pan mógł kupić materac po cenie z gazetki, nawet jeśli promocji już nie będzie". Dziękuję bardzo.

Czyli happy end i materac całkiem wygodny ;)
I tylko jedno pytanie: co babsztyl miał z tego szyderstwa? Gdyby nie dała mi tej gazetki i do tego otwartej w ten sposób - wyszedłbym szczęśliwy ze sklepu i nawet bym nie wiedział, że jakaś promocja jest/będzie. Nie pojmuję.

sklep wyposażenie wnętrz

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 872 (948)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…