Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58406

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia wydarzyła się cztery lata temu.

Przeglądając Allegro i dział motoryzacyjny spotkałem ciekawą licytację. Otóż na aukcji był Opel Vectra, a rok 1995 za 820zł jak pamiętam, do końca licytacji było jakieś 30 minut. Auto stało w mieście oddalonym o jakieś 20 km, więc nie daleko. Przeczytałem dokładnie ogłoszenie, stronę o sprzedającym i wszystko wyglądało ok. Auto w ładnym stanie, widać w miarę zadbane, a że miałem trochę odłożone, postanowiłem zalicytować i w razie wygranej auto odsprzedać z zarobkiem.
Wpisałem magiczną kwotę 950zł klik w licytuj. Moja kwota była najwyższa i wynosiła 871zł i tak po kilku minutach stałem się właścicielem Opelka.

Telefon w rękę i dzwonię, facet przez telefon powiedział ok, jutro proszę przyjechać i zabrać auto. Trochę był niezadowolony z ceny ale przełknął to jakoś.

Samochód okazał się dobry bez jakichkolwiek usterek, stan nawet oceniłem na 3+/5. Umowa napisana, gotówka zapłacona, więc pojechałem od razu do urzędu skarbowego z umową i wydrukiem z allegro, że auto nabyte na licytacji za taką kwotę. Pani podbiła umowę i nawet powiedziała, że jest to kwota za mała i zwolniony jestem z opłaty skarbowej.

Ale jak założyłem wcześniej, auto zakupione w celu zarobku, więc wystawiłem ogłoszenie w portalu tablica za cenę 2200zł do uzgodnienia. Auto sprzedane w ciągu 3 dni za 2050zł wróciło do miasta, w którym zostało przez mnie zakupione.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy po kolejnych 2 dniach zadzwonił do mnie stary właściciel z pretensjami, że sprzedałem auto ponad dwa razy drożej niż je kupiłem. Stwierdził, że należy mu się przynajmniej 80% tego co na nim zarobiłem. Po tym jak się roześmiałem w słuchawce, bo aż nie wierzyłem co słyszę, powiedziałem aby udał się do lekarza, bo nic mu się nie należy. Auto sprzedał na licytacji bez ceny minimalnej, umowę podpisał i jego rola jako właściciela skończyła się w czasie kiedy dostał pieniądze, a ja kluczyki. Rozmowa nie miała sensu, więc się rozłączyłem.

Po 3 godzinach dostałem smsa, że przystanie na 50% zarobku ale muszę jeszcze dziś się z nim rozliczyć. Niestety zostawiłem go bez odpowiedzi.
Następnego dnia dostałem następnego smsa, że mam mu zwrócić koszt prowizji allegro i koszt wystawienia jak podał 150zł, albo on idzie na policję. Napisałem tylko, że przed wizytą na komendzie, radzę się skonsultować z lekarzem. Więcej już prób wyłudzenia nie było ze strony piekielnego sprzedawcy.

I tak się zastanawiam - skąd się tacy ludzie biorą? Skoro sprzedaje i chce osiągnąć jakąś minimalną cenę, za którą sprzeda, to się to robi i nie wystawia od złotówki, licząc na setki osób, które będą licytować za bóg wie jaką kwotę.

allegro i sprzedawcy aut

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 496 (612)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…