Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58481

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak zarobić 24 tysiące na kompletnej fuszerce i niewiedzy właścicielki oraz podnieść mi ciśnienie.

Stali bywalcy tego portalu pamiętają, że dorabiałem sobie jako informatyk na dojazd.
No cóż. Szkoła jeszcze nieskończona więc nadal dorabiam. Renoma w okolicy jest, konkurencja jest, profesjonaliści z dokumentami są. A raczej jeden jest.

Nazwijmy tego rodzynka panem O. O jak oszust.
Otóż pan O. zakładał sieć komputerową w nowo wybudowanym budynku w moim małym miasteczku. Ogólnie koncept był taki, że potrzebne są cztery oddzielone od siebie podsieci, jedna na biuro w którym są cztery gniazda, które będą działały w swoich grupach roboczych i nie będą mogły ze sobą komunikować.

Łatwizna.
Jeden serwer, cztery routery i kilkanaście metrów kabla podzielonego na dwadzieścia kabli.

Każdy informatyk, ba, każdy kto interesuje się informatyką potrafiłby coś takiego zrobić.

I co najważniejsze:
Maksymalny koszt czegoś takiego to kwota 3-4 tysięcy złotych (zależy jaki sprzęt).

A Pan O. przebił tą cenę sześciokrotnie.
No dobra. Pięciokrotnie. Pomijam 4 tysiące złotych jakie wziął za tą robotę.

Otóż do każdego komputera kupił osobny router, z każdego routera puścił po kablu do switcha, który znajdował się w serwerowni który zaś z kolei łączył się z serwerem.
Żeby tego było mało:
Z każdego routera puścił cztery kable, do każdego komputera po jednym. Żeby wszystkie się zmieściły do każdej jednostki centralnej dokupił po trzy karty sieciowe.

Reasumując:
W jednym pomieszczeniu pojawiło się siedemnaście kabli, cztery routery i szesnaście kart sieciowych. Czyli na całe biuro daje to łącznie:
sześćdziesiąt osiem kabli (NIE WSPOMINAM O ICH DŁUGOŚCIACH, BO JEDNE MIAŁY PO OSIEM METRÓW INNE PO DWA, rekordzistą jest kabel pięćdziesiąt metrów), szesnaście routerów, sześćdziesiąt cztery karty sieciowe.
Plus switch. Plus modem.

Jeśli dotrwali tutaj jacyś informatycy i nie pękli ze śmiechu to łapcie teraz najlepsze:

Adres IP jaki użył do adresacji należał do klasy A. A w serwerze ustawił, że IP ma być przydzielane dynamicznie.
Nie wiem jakim cudem ale w ciągu jednej godziny potrafiłem trafić do grupy roboczej komputera dwa biura dalej, by po piętnastu minutach trafić do innej, i do innej.

Pan O. przyjeżdżał do firmy i "naprawiał" te błędy. Naprawa zwykle trwała kilka godzin, za którą kasował dwie, trzy stówki, a często po prostu siedział i popijał sobie kawkę.
Efektem zaś był tydzień spokojnej pracy.

W końcu dyrektorka się zdenerwowała, on się zdenerwował, powiedział że więcej nie przyjedzie.

I wezwano mnie.

Na nieszczęścia pana O. właścicielka budynku, która z wykształcenia była prawnikiem, wysłuchała mojej opinii o jego robocie i pozwała go do sądu za oszustwo i partactwo.

Niestety sprzętu nie dało rady oddać.
No ale naprawić by sieć śmigała perfekcyjnie można było.

O ile się orientuję, dyrektorka zostawiła to co zbędne na "wszelki wypadek". Te 50 metrów kabla to chyba po to by kogoś powiesić ;>

A dzisiaj dostałem telefon, że ktoś mnie zniszczy, doprowadzi do bankructwa za uprawianie zawodu bez uprawnień. Chyba pan O.
Tak w sumie...
Można pozwać za to, że uczeń technikum informatycznego dorabia sobie jak pomoc techniczna?

Informatycy..

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 565 (649)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…