Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58526

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na studiach licencjackich mieliśmy wykładowczynię (zwaną dalej W), o której zwykło się mawiać, że miewa humorki. Była po prostu nieobliczalna, zupełnie jakby jej decyzje zależały od tego, którą nogą danego dnia wstała. Wierzcie mi, ciężko było pojąć jakim cudem kobieta po czterdziestce, z tytułem doktora i kilkoma publikacjami na koncie może zachowywać się raz jak dobra ciocia, raz jak rozkapryszony bachor.

Naszą grupę spotkała z tego powodu cała seria nieprzyjemnych doświadczeń, które na szczęście nie miały poważnych konsekwencji. Tylko jedna koleżanka (K) miała pecha. Z niewiadomych powodów wykładowczyni któregoś dnia się na nią uwzięła. Mogę tylko podejrzewać, że pobudką do tego była pewność siebie i temperament dziewczyny. Może W osądziła ją jako bezczelną, a może niegodną bycia studentką?

Gdy W mijała K na korytarzu, nigdy nie odpowiedziała jej na "dzień dobry", czasem nawet celowo odwracała głowę. Podczas zajęć, przy zadawaniu pytań, każdą dobrą odpowiedź dziewczyny W ignorowała, a każdą złą opatrywała złośliwym komentarzem. Zołzowatość sięgnęła apogeum podczas egzaminu.

Jako studenci filologii mieliśmy co roku egzamin z kompetencji językowych. Ten egzamin jest spośród wszystkich najważniejszy i składa się z kilku części. W przypadku niezaliczenia choć jednej, trzeba powtarzać rok niezależnie od ocen z innych przedmiotów. Wyniki owego egzaminu poznawaliśmy kilki dni później, wchodząc pojedynczo do gabinetu. Większość z nas wychodziła stamtąd z uśmiechem, podziwiając nowy wpis w indeksie. Aż nadeszła kolej K.

Wyszła po kilku minutach, zatrzaskując za sobą drzwi. Trzęsła się z gniewu, a w oczach stanęły jej łzy wściekłości.
- Zgadnijcie co?! - rzuciła do nas. - Nie zaliczyłam dwóch części! Obie sprawdzała W!
I odeszła szybkim krokiem.

Dowiedzieliśmy się potem, że do zaliczenia zabrakło jej w pierwszej części jednego punktu, a w drugiej... połówki.

Historia ta ma jednak happy end. Jak mówiłam, K miała charakterek i nie dawała sobie w kaszę dmuchać. Poszła z tą sprawą do dziekana do spraw studenckich. Udało jej się zapewnić sobie odpowiednie warunki w sesji poprawkowej: pani piekielna została wykluczona ze sprawdzania jej prac.

A K bez problemu zaliczyła całość.

uniwersytet

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 538 (654)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…