Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58545

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam w Niemczech. Jeśli mogę pomóc osobie, która jest w potrzebie to zrobię to chętnie. Dwóch rzeczy jednak nie zrobię na pewno - nie przyjmę pod swój dach nawet "na kilka dni" i nie załatwię pracy.

Moja koleżanka, Polka, Iza, popełniła oba te błędy. Kilka tygodni temu odezwała się do niej koleżanka z Polski, Magda, jeszcze z czasów liceum. Opowiedziała, że straciła pracę, jest w ciężkiej sytuacji, chciałaby przyjechać popracować w Niemczech, mimo, że po niemiecku zna tylko kilka słów. Mojej kumpeli zrobiło się jej szkoda, bo w czasach liceum się przyjaźniły, wiedziała, że dziewczyna nigdy łatwo w życiu nie miała. Zgodziła się więc przenocować ją kilka tygodni, nieco pomóc w szukaniu pracy, zastrzegając jednak, że sama za dużo czasu nie ma, więc dziewczyna będzie musiała ogarnąć się sama.

No więc nasza Magda przyjechała. Przez pierwsze dwa tygodnie doceniała intensywnie uroki nocnego życia naszego miasta, wydając co do grosza pożyczone od znajomych z Polski pieniądze. Po tych dwóch tygodniach wpadła na to, że trzeba by poszukać pracy. Zrezygnowała po jednym dniu twierdząc, że nic z tych ogłoszeń nie rozumie, najlepiej jakby dostała robotę po znajomości, u Polaka. Tak się składa, że ja pracuję u Polaka, odmówiłam jednak definitywnie polecenia Magdy do pracy u nas, bo po pierwsze wymagany jest u nas bardzo dobry niemiecki, po drugie zadbany wygląd (niestety dziewczyna z poobgryzanymi paznokciami i tłustymi włosami na zadbaną nie wygląda.

Ponieważ Iza pracuje za pośrednictwem agencji pracy, zaprowadziła Magdę do tejże agencji. Jak mi potem opowiedziała, w życiu się tak wstydu nie najadła. Magda przyszła w pomiętych ciuchach, "wczorajsza", przez całe spotkanie żuła gumę z otwartą buzią, podczas gdy pracownica agencji rozmawiała z Izą, próbując ustalić do jakiej pracy można by Magdę wysłać, Magda co chwilę szturchała Izę pytając: "No i co ta krowa gada"?

Jakimś cudem okazało się, że w firmie, gdzie Iza pracuje potrzeba pracowników do magazynu, akurat niemiecki niewymagany, płaca adekwatna do umiejętności - czyli dość marna. Magda na początku zachwycona, już po kilku dniach zaczęła narzekać, że praca ciężka, ludzie niemili, nic nie rozumie, nie wie o co im wszystkim chodzi.

Po miesiącu pobytu w Niemczech wpadła na pomysł, aby sprowadzić tu swojego chłopaka, który również niemieckiego nie zna, w dodatku w Polsce od dwóch lat siedzi na utrzymaniu rodziców, "bo nie ma pracy dla ludzi z jego wykształceniem". Na pytanie Izy, gdzie mają zamiar mieszkać i za co, stwierdziła:
- Przecież zmieścimy się w dwójkę na materacu u ciebie.

W tym miejscu Iza chyba zorientowała się, że sytuacja zaczyna się robić nieciekawa i dała sobie wejść na głowę, więc poprosiła Magdę o wyprowadzenie się w ciągu dwóch tygodni. Byłam ciężko zdziwiona, że faktycznie w ciągu dwóch tygodni udało jej się coś znaleźć. Dopóki nie okazało się, że Magda przeniosła się do poznanego na dyskotece chłopaka, który mieszkał w pokoju z trzema innymi osobami. No ale ok, ani to moja sprawa ani Izy. Można by już o kłopotliwej koleżance zapomnieć. Gdyby nie to, że w niedługim czasie Iza została wezwana na dywanik przez szefostwo firmy. Spytali się czy zna panią Magdę X, gdyż w.w. osoba wynosiła z magazynu firmy wartościową odzież, a przyłapana na tym procederze wymieniła nazwisko Izy. Co dokładnie mówiła nie wiadomo, gdyż mówiła... po polsku.

Okazało się, że Magda postanowiła dorobić do pensji okradając magazyn, a skradzione rzeczy w internecie sprzedawał jej nowy chłopak. Oczywiście została zwolniona i słuch o niej zaginął, po tym jak zatelefonowała do Izy z podziękowaniami za okazaną pomoc, które brzmiały: "No dzięki za pomoc, krowo!"

zagranica

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 845 (917)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…