Mąż sprzedawał na allegro używaną część samochodową. Jako osoba prywatna, zdjęcia zrobione, w opisie wyszczególnione, że to używka, że sprzedaje jako uszkodzoną, bo trochę poleżała i nie wie, czy w ogóle działa. Sprzedaż za 400zł - działająca kosztuje koło 2x więcej.
Na drugi dzień sprzedana. Radość wielka, bo szybko poszło. Mam jednak manię czytania komentarzy. I coś mnie tknęło, że mogą z kupującym być problemy. Mimo, że na chłopski rozum, nie miałyby z czego powstać, ale...
Telefon od [K]upującego, który tonem protekcjonalnym, rozdrażnionym i pewnym swego stwierdza:
[K] - No przyszła ta paczka od pani, zaniosłem do mechanika i co? I jedyne co mogę z tym zrobić, to pani odesłać, bo to się do niczego nie nadaje!
[Ja] - W opisie było czarno na białym, iż sprzedaję jako uszkodzoną, więc chyba pan wiedział...
[K] - ALE MNIE NIE INTERESUJE CO BYŁO W OPISIE! JA ZNAM SWOJE PRAWA! JA TO ZGŁOSZĘ!
Czekam więc... ;)
Na drugi dzień sprzedana. Radość wielka, bo szybko poszło. Mam jednak manię czytania komentarzy. I coś mnie tknęło, że mogą z kupującym być problemy. Mimo, że na chłopski rozum, nie miałyby z czego powstać, ale...
Telefon od [K]upującego, który tonem protekcjonalnym, rozdrażnionym i pewnym swego stwierdza:
[K] - No przyszła ta paczka od pani, zaniosłem do mechanika i co? I jedyne co mogę z tym zrobić, to pani odesłać, bo to się do niczego nie nadaje!
[Ja] - W opisie było czarno na białym, iż sprzedaję jako uszkodzoną, więc chyba pan wiedział...
[K] - ALE MNIE NIE INTERESUJE CO BYŁO W OPISIE! JA ZNAM SWOJE PRAWA! JA TO ZGŁOSZĘ!
Czekam więc... ;)
allegro
Ocena:
435
(551)
Komentarze