zarchiwizowany
Skomentuj
(18)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Sytuacja z przed chwili.
Wjeżdżam samochodem na osiedle. Wzdłuż mojego bloku, równolegle do chodnika wymalowane są miejsca postojowe, z "dziurą" na zjazd do podziemnej hali garażowej. Więc, wjeżdżam i mam zamiar zjechać do garażu ale we wjeździe stoi samochód, przodem do mnie. Centralnie, na całej długości. W samochodzie (zgaszony, zgaszone światła) siedzi Pani i rozmawia przez telefon. Staję więc sobie 2 m przed nią i migam, że chcę zjechać. Migam, migam, migam ale nie działa. Pani patrzy i, sądząc po minie, nie wie o co mi chodzi, rozmawia. Więc lekko trąbię (po 20 na moim osiedlu nie wolno używać sygnałów dźwiękowych). Na co Pani zapala samochód i zamiast mnie objechać i wyjechać na ulicę (po swojej prawej) rusza centralnie na mnie. Ja w panice odbiłam w lewo i - łup - pięknie wjechał we mnie (albo ja w niego) Pan, który właśnie przejeżdżał ulicą. Pani zatrzymała się o cm przede mną.
Cóż, pierwsza stłuczka w życiu. Wysiadam, idę do Pani i pytam dlaczego stała we wjeździe? I dlaczego "do ciężkiej anieli" ruszyła prosto a nie skręciła. A Pani na mnie z krzykiem, że ona przecież siedzi cały czas w samochodzie i kontroluje sytuację i MOGŁA odjechać, ale musiała skończyć rozmowę. No to mówię, że stała w miejscu niedozwolonym a na mój migacz jakoś nie reagowała. A Pani otóż na to, że ona nie stała, ale cały czas jechała, a to jej wolno. No brawo.. W międzyczasie podszedł "stuknięty" Pan, odwróciłam się do niego, a Pani - myk - i odjechała po chodniku i po trawniku, tratując po drodze klomb z kwiatami.
Jestem załamana, bo już myślę skąd wezmę kasę na blacharza dla tego faceta, którego stuknęłam (w zeszłym tygodniu dostałam wypowiedzenie z pracy). A żal mi tracić zniżki z ubezpieczenia. Mam nagranie z monitoringu osiedlowego i numery rejestracyjne tej Pani, zadzwonię do dzielnicowego w poniedziałek, może na moje pocieszenie Pani chociaż mandat za postój w niedozwolonym miejscu dostanie..
Wjeżdżam samochodem na osiedle. Wzdłuż mojego bloku, równolegle do chodnika wymalowane są miejsca postojowe, z "dziurą" na zjazd do podziemnej hali garażowej. Więc, wjeżdżam i mam zamiar zjechać do garażu ale we wjeździe stoi samochód, przodem do mnie. Centralnie, na całej długości. W samochodzie (zgaszony, zgaszone światła) siedzi Pani i rozmawia przez telefon. Staję więc sobie 2 m przed nią i migam, że chcę zjechać. Migam, migam, migam ale nie działa. Pani patrzy i, sądząc po minie, nie wie o co mi chodzi, rozmawia. Więc lekko trąbię (po 20 na moim osiedlu nie wolno używać sygnałów dźwiękowych). Na co Pani zapala samochód i zamiast mnie objechać i wyjechać na ulicę (po swojej prawej) rusza centralnie na mnie. Ja w panice odbiłam w lewo i - łup - pięknie wjechał we mnie (albo ja w niego) Pan, który właśnie przejeżdżał ulicą. Pani zatrzymała się o cm przede mną.
Cóż, pierwsza stłuczka w życiu. Wysiadam, idę do Pani i pytam dlaczego stała we wjeździe? I dlaczego "do ciężkiej anieli" ruszyła prosto a nie skręciła. A Pani na mnie z krzykiem, że ona przecież siedzi cały czas w samochodzie i kontroluje sytuację i MOGŁA odjechać, ale musiała skończyć rozmowę. No to mówię, że stała w miejscu niedozwolonym a na mój migacz jakoś nie reagowała. A Pani otóż na to, że ona nie stała, ale cały czas jechała, a to jej wolno. No brawo.. W międzyczasie podszedł "stuknięty" Pan, odwróciłam się do niego, a Pani - myk - i odjechała po chodniku i po trawniku, tratując po drodze klomb z kwiatami.
Jestem załamana, bo już myślę skąd wezmę kasę na blacharza dla tego faceta, którego stuknęłam (w zeszłym tygodniu dostałam wypowiedzenie z pracy). A żal mi tracić zniżki z ubezpieczenia. Mam nagranie z monitoringu osiedlowego i numery rejestracyjne tej Pani, zadzwonię do dzielnicowego w poniedziałek, może na moje pocieszenie Pani chociaż mandat za postój w niedozwolonym miejscu dostanie..
osiedle
Ocena:
118
(228)
Komentarze