Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#59183

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Perspektywa zbliżającej się podróży koleją oraz historia http://piekielni.pl/59125, przypomniały mi jedną z wielu przygód kolejowych.

Pewnego niedzielnego popołudnia (będąc jeszcze nastolatką, czyli prawie dziesięć lat temu), wracałam pociągiem z weekendowego wyjazdu. Wsiadałam w miejscowości P, udawałam się do miasta powiatowego S, gdzie czekała mnie jeszcze przesiadka do mojej wsi - K. W miejscowości P nie ma kasy biletowej, więc bilet trzeba było kupić u konduktora.

Pociąg wjechał na jedyny w P peron, ale coś tak za szybko. Faktycznie, trochę za późno rozpoczął hamowanie, większość pociągu zatrzymała się za stacją, z peronu można było wsiąść tylko do dwóch ostatnich wagonów. Wsiadłam i zaczęłam przeciskać się wśród tłumów na korytarzu w kierunku przedziału konduktorskiego (który z reguły znajduje się blisko przodu pociągu), w celu zakupu biletu. Wagonów było około 10, więc przeciśnięcie się z ostatniego do pierwszego zajęło mi kilka minut, w tym czasie pociąg zdążył dojechać do następnej stacji.

Po dotarciu do konduktora (właściwie było ich dwóch, ale rola tego drugiego ograniczyła się do ironicznych uśmieszków) grzecznie pukam do drzwi przedziału i wchodzę.

J(a)- Dzień dobry, chciałabym kupić bilet z P...
K(onduktor)- Ja widziałem gdzie wsiadałaś!
...chwila konsternacji i próbuję znowu:
J - Chciałam kupić...
K - Widziałem gdzie wsiadłaś! Nie myśl że mnie oszukasz! Bilet kupuje się zaraz po wejściu do pociągu!!! Myślisz że zapłacisz za jedną stację mniej?! Chcesz za to mandat dostać?
J - (WTF?) Eee, chciałam kupić bilet z P do K z przesiadką w S. Chyba sam pan widział, jak się pociąg w P zatrzymał, chwilę mi zajęło dojście tutaj z ostatniego wagonu...
K - Taa, jasne, myślałaś pewnie, że sobie jeden przystanek za darmo pojedziesz.
Tu nastąpiła dłuższa wymiana zdań w podobnym tonie. Ja tłumaczę, on swoje. W końcu spytałam, czy mi sprzeda ten bilet czy nie.
K - No, dobra, ale następnym razem będzie mandat! Jaki ten bilet?
J - Rodzina pracownika kolei, zniżka 80%.
K - No tak, pewnie. Legitymacja!

(Krótkie wyjaśnienie: Na takiej legitymacji uprawniającej do zniżki były moje dane i stopień pokrewieństwa z pracownikiem. Przy założeniu, że mam na nazwisko Piekielna, a mój tato ma na imię powiedzmy Roman, na mojej legitymacji było napisane "Poecilotheria Piekielna, c. (córka) Romana". Mój tato jest dyżurnym kierującym ruchem wszystkich pociągów (tzw. dysponującym) w mieście powiatowym S, nie było możliwości, żeby pan konduktor go nie znał.)

Podaję więc legitymację panu konduktorowi. Konduktor spoziera to na dokument, to na mnie.

K - To pani (o, nagle jestem panią...) jest córką Romka Piekielnego?
J - Tak, Roman Piekielny to mój tato.
K - haha, haha... Właściwie to do S zostało 10 minut, nie opłaca mi się wypisywać biletu, zresztą, to wyjdzie ze dwa złote, tyle co nic. Może pani tu z nami usiądzie, bo taki tłok, co będzie pani stać na korytarzu...

Ostatecznie nie sprzedał mi tego biletu, nie dał się namówić. Za towarzystwo panów konduktorów podziękowałam, wolałam postać.

Zachowanie konduktora bez komentarza. Tato był zniesmaczony, kiedy mu o tym opowiedziałam.

PKP

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 617 (681)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…