Rodzice w markecie budowlanym chcieli kupić glazurę i potrzebowali pomocy sprzedawcy, żeby im pomógł znaleźć konkretny wzór itp. Rozglądają się, rozglądają i nikt się nie pojawia. W końcu sami zaczynają chodzić po sklepie i zaczepiać ludzi z obsługi, żeby ktoś im w końcu pomógł, ale każdy mówi, że nie jest z tego działu.
Wreszcie udaje im się "zdybać" jakiegoś młodego chłopaka.
[M]ama: - No, strasznie trudno tu u was znaleźć jakiegoś kompetentnego pracownika.
[S]przedawca: - A bo tu wszyscy opanowują sztukę jak tu się dobrze schować przed klientem.
[M]: - To dobrze, że chociaż pana w końcu złapaliśmy
[S]: - A bo ja tu jestem od niedawna i dopiero się uczę...
Wreszcie udaje im się "zdybać" jakiegoś młodego chłopaka.
[M]ama: - No, strasznie trudno tu u was znaleźć jakiegoś kompetentnego pracownika.
[S]przedawca: - A bo tu wszyscy opanowują sztukę jak tu się dobrze schować przed klientem.
[M]: - To dobrze, że chociaż pana w końcu złapaliśmy
[S]: - A bo ja tu jestem od niedawna i dopiero się uczę...
market budowlany
Ocena:
1508
(1708)
Komentarze